06 sierpnia 2024
Epitafia, nagrobki, wiersze na Halloween

Cztery pory roku w wierszu i w piosence, piosenki i wiersze o czterech porach roku

Zapraszam Was w podróż od wiosny do zimy wraz z moją poezją i piosenkę. Zmieniająca się temperatura i aura wierszy i piosenek mam nadzieję, że uchroni Was przed znużeniem. Każda pora roku ma swój charakterystyczny nastrój i swoją paletę barw, wreszcie charakterystyczne dla siebie tematy, zjawiska, miejsca. 

Poniżej prezentuję wybrane utwory o każdej z czterech pór, a pod linkami, które załączam, znajdziecie znacznie więcej piosenek i 

* wierszy o wiośnie,

* o lecie,

* o końcu lata i zbliżającej się jesieni,

* o jesieni i

* o zimie.

 

 

Przemiany

 

Po złotych liściach wczesną wiosną
zostaną tylko bure błota,
wyrosną młode pędy sosnom,
a miłość się obudzi w kotach,
 
forsycje się rozpalą ogniem,
magnolie się obsypią kwieciem,
na świecie będzie znów pogodniej,
bo słońce zacznie mocniej świecić,
 
zielona trawa zbudzi łąki,
z pąków na drzewach wyjdą liście,
młode motyle i biedronki
w zieleni zgubią się soczystej.
 
I tak przez lato do jesieni
trwał będzie ten festiwal życia,
zimą się życie w śmierć przemieni,
byś znów miał wiosnę do odkrycia.
 

 

 

Kwitnące jabłonie

 

Kwitnące w sadzie jabłonie,
jak panny młode w welonach.
Weselny marsz Mendelssohna
grają im ptaki w koronach.
 
Kobierzec kwiatów rozkłada
przed nimi wiosenne słońce,
a chociaż czasem popada
jabłonie wciąż są kwitnące.
|
Nagle się zjawia pan młody -
wietrzyk znad leśnej polany,
nie widząc żadnej przeszkody
w tym, że jest trochę zawiany.
 
Ślub się odbywa. Wesele
trwa aż welony opadną
i przyodzieje się w zieleń
każda kwitnąca jabłoń.

 

 

 

Bez

 

Wciąż czuję zapach tego bzu,

rwanego w tej uliczce,

na końcu której ludzi tłum

modlił się przy kapliczce.

 

Litanii słyszę jeszcze dźwięk

i ciebie jak ze snu,

wciąż słyszę, kiedy prosisz mnie

o więcej tego bzu.

 

Dziś jak co roku kwitnie bez,

a łza się kręci w oku,

bo wszystko tak jak wtedy jest,

lecz nie ma ciebie z boku.

 

Litanii z dala słychać dźwięk,

szarzeją chmury w niebie,

mniej pachnie jednak dziś ten bez,

bo ten bez jest bez ciebie.

 

 

 

Wiosna

 

Pachniała bzem, błyszczała majem,

we włosy wplotła kwiatów łąkę,

zazieleniła pola, gaje,

budząc motyla rannym słonkiem.

 

Pąki pękały przy niej z dumy,

jakby widziały w wiośnie córkę,

co zimę zjadła jak rozumy

i przemieniła chmurę w chmurkę.

 

Ona tą dumą się karmiła,

kwitła co rusz to nowym kwiatem,

rosło w niej ciepło, życia siła

i zachwyt nad wiosennym światem.

 

Gdy, co ma wzrosnąć, przy niej wzrosło,

owoce show ukradły kwiatom,

niebo szepnęło: - żegnaj wiosno,

wróć w przyszłym roku, bo już lato.

 

 

 

Rozklejone lato

 

Rozkleiły się sandały dziewczynie,
pada, pada, czort wie, czy deszcz minie,
chmurne lato, aura niemiła,
więc dziewczyna też się rozkleiła.
 
Łzy pociekły dziewczynie jak grochy,
zimno tak, że czas włożyć pończochy,
a sandały wyrzucić do kosza
i pomyśleć o jakichś kaloszach.
 
Cicho wciąż tli się w sercu nadzieja,
że się jeszcze to lato poskleja,
ale prócz tej nadziei deszcz siąpi.
Lato słońca wciąż skąpi i skąpi.

 

 

 

Nadmorski landszaft

 

Słońce na morze się wylało

jak strumień wulkanicznej lawy,

mew stado do snu się zleciało

w porastające wydmy trawy.

 

Rybacki kuter wyszedł w morze,

a z morza na ląd wyszły fale.

Piękna jest plaża o tej porze,

bo prócz nas ludzi nie ma wcale.

 

Bryza osadza sól na twarzy,

granat odcieni ma tysiące,

a człowiek patrząc na to marzy,

by wiecznie zachodziło słońce.

 

 

 

Koniec lata

 

Do kominka rąbiemy już drwa

i bulgoczą na ogniu powidła,

w radiu mówią, że lato wciąż trwa.

Lato trwa, a mnie jesień obrzydła.

 

Nie zaczęła się jeszcze naprawdę,

a już dała się liściom we znaki,

przemoczyła w ogrodzie mi ławkę,

na południe wygnała precz ptaki.

 

Dnia zabrała już tyle, co zdrowia

szef zabiera mi w pracy co roku,

strach pomyśleć, że trzeba od nowa

smaki lata w butelce czuć soku.

 

Nie pociesza mnie przędza pajęcza,

babim latem niech cieszą się dzieci.

Coś mnie od tej jesieni odstręcza,

a tymczasem za liściem liść leci.

 

 

 

Sierpniowe niebo

 

Sierpniowe niebo w srebrze i czerni,

po sierpniu przyjdzie wrzesień, październik,

ludzie odjadą do swoich domów,

poranek siwy będzie od szronu,

żaglówki skryją się po stodołach,

próżno je będzie zimny wiatr wołał,

nie załopoczą jak latem żagle,

i żadna miłość nie przyjdzie nagle.

 

Sierpniowe niebo w srebrze i czerni,

po sierpniu przyjdzie wrzesień, październik,

opustoszeją gwarne tawerny,

po sierpniu przyjdzie wrzesień, październik,,

pochmurne niebo przegoni ludzi

i wakacyjną miłość wystudzi,

tak jak wystudzi wody jeziora,

w niepamięć pójdzie, co było wczoraj.

 

Sierpniowe niebo w srebrze i czerni,

po sierpniu przyjdzie wrzesień, październik,

utoną gwiazdy w jeziornej toni,

nic przed upadkiem ich nie ochroni.

Lato się zwija, jak białe żagle,

jesień jak zawsze zjawia się nagle.

Zjawia się nagle, choć jak zazwyczaj,

w ciszy pogrąża się okolica.

 

 

 

 

Liść

 

Usycha na drzewie liść stary z tęsknoty,

na wietrze trzepotać już nie ma ochoty,

przestały mu w żyłach buzować już soki,

wszak takie starości są liścia uroki.

 

Niebawem bezwładnie opadnie na ziemię,

odejdzie, gdzie innych już liści są cienie,

a drzewo trwać będzie w ten ziąb, niepogodę

do wiosny. Z nią liście narodzą się młode.

 

 

 

Taki klimat

 

Szare niebo,
czarne wrony,
mgła i deszcz.
 
Zimny ranek,
mokry ganek,
w budzie pies.
 
Gniją liście,
wiatr w koronach
łysych drzew.
 
Szarobura
woda w Wiśle,
jesień, ech.
 
Parasole
w zimnych dłoniach
gną się, drżą.
 
Krople deszczu
wiatr zamienia
w srebrny szron.
 
W nosie katar,
w gardle drapie,
a prognozy?
 
Jak prognozy
o tej porze -
będzie gorzej.
 

 

 

Poszarzała jesień

 

Szarzeje z wolna barwny świat,
gdy jesień z błysku wchodzi w mat,
gdy woskowieje liści skóra,
a wszystko mleczna mgła otula.
 
Cichnie parkowych alej gwar,
aleje niczym czarne szale,
a ponad nimi nieba stal,
ni krzty błękitu, słońca wcale
 
nie ma, choć nad chmurami wciąż
zapewne świeci tym, co w niebie,
jeżeli niebo jest, to są.
W zmarzniętej ziemi wrona grzebie.
 

 

 

Gdy zima zasiada nad miastem

 

Rozsiadła się zima nad miastem,
rozpruła poduchy pierzaste
i posypało się pierze
na dachy, kominy i wieże,
 
na parki, ulice, boisko...,
białe zrobiło się wszystko
i wszystko zasnęło w tej bieli,
jak w krochmalonej pościeli.
 
Noc była ciepła niestety,
więc ranek aż krzyknął: - O rety,
co z puchu zrobiło się? Co to?
Plucha, kałuże i błoto.
 
Zima też patrzy i chlipie,
grożąc, że mocniej posypie.
 

 

 

Zimowy sen

 

Śnieg na dachach leży i ziewa,
leży, ziewa śnieg także na drzewach,
drogach, polach, pagórkach i górach,
Wszystko senny śnieg gęsto otula.
 
Pod tym śniegiem ukryło się wszystko
i śni o tym, że wiosna już blisko,
bo choć zaczął dopiero się grudzień,
wszystko śni o tej wiośnie, jak ludzie.
 
Sen zimowy, jak zaspy głęboki,
sen zimowy tak mocny, jak mróz,
przylgnął do nas tak, jak szron do okien,
sen zimowy, że wiosna tuż, tuż.
 

 

 

 

Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024

Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024