Pewien asystent grabarza
Tajniki śmierci obnaża,
Mówi: - Prawdziwy
Trup jest nieżywy,
Choć się nie zawsze tak zdarza.
Pewien gazda pacnął bacę,
Bo ten baca był pajacem.
Przez papierosy
Postradał włosy
Więc przyklejał owczą wełnę na glacę.
Pewien biegacz z La Paz
Dostał na bieg zakaz.
Musiał więc nogi
W połowie drogi
Nie wziąć, lecz włożyć za pas.
Pewien Billl
Zrobił Deal
Minęła chwila
I nie ma Billa
Bo killer zrobił kill.
Szalony biolog w ZOO pod Jaffą
Skrzyżował kiedyś słonia z żyrafą.
Trąba jak szyja, szyja jak trąbą,
Takiego zwierza mieć, to jest bomba,
Męża w kąt się odstawi, za szafą.
Żył w Finlandii pewien Fin
Znawca woni fińskich win.
Wina te pachną po trosze
Skisłym śledziem, wędzonym łososiem,
A po trosze lodem z CIN CIN.
Były oficer ZOMO
Sprzedawał proszki OMO
I mówił szczerze,
Że OMO pierze
Prawie tak dobrze, jak ZOMO.
Chiński projektant wnętrz – pan Sen Tsu
Ustawił sedes obok kredensu,
Żyrandol umieścił w podłodze,
By pisał ktoś w „Modnej Modzie”
O sensie tych paru nonsensów.
Pewien chłopak po gandzi machu
Mówił słowa na „ku” i na „chu”.
Potem te słowa
Jakoś zrymował
I wydał w almanachu.
Chłopak ubrany w trykot
Zamówił w knajpie antrykot.
Przy dźwiękach country
Zmówił trzy mantry,
No a antrykot zjadł zły kot.
Znam z Kentucky pewnego chłopaka,
Co do ptaka raz wetknął tic tac’a,
Choć bolało to troszkę,
Strzelił gola tym groszkiem
I ma teraz małego dzieciaka.
Znam pewną chłopkę z okolic Wronek
Co ma na myszce mysi ogonek.
Jak głoszą plotki,
Z ogonka frotki
Wciąż wpadają jej do walonek.
Cud się wielki wydarzył we Bziance
Bo dwa skrzydła wyrosły pisance
Wskutek tego zdarzenia
Proboszcz niemal oniemiał
Ale wprzód, to pękł wrzód zakrystiance.
Raz w ryskim parka cztery Łotyszki
Jęły ocierać myszki o szyszki.
Choć pot z nich kapał,
Nie stygł w nich zapał,
Mimo że dostawały zadyszki.
Władca Mongolii – Czyngis-chan
Siarczyście zaklął, gdy tarł chrzan.
Od tego czasu każdy z chanów
Musi raz w życiu korzeń chrzanu
Zetrzeć i zakląć jak cham.
Pewien głodomór zjadł raz w Drzewicy
Kamień węgielny spod kamienicy.
Kiedy go trawił
To się nabawił
Dróg żółciowych i pęcherza kamicy.
Do Juarez przybył przedsiębiorczy gringo,
Który chciał otworzyć wielki salon bingo.
Lecz kiedy jadł fasolę z chili.
To poczuł ogień i po chwili
Zawył tak, jak Placido Domingo.
Pewien Hindus wierzył tak w reinkarnację,
Że był gotów udowodnić, że ma rację.
By w przyszłym życiu być tygrysem
Skroił się nożem w wielką misę
I dał zjeść się tygrysowi na kolację.
Pewien szaman bez pióropusza
Biegał krzycząc: - Wigwam się rusza!
Wódz, Indian - facet nieciemny,
Stwierdził: - To wybuch podziemny!
I oskarżył o ten wybuch George’a Busha.
Pewien kierowca amfibii
Wjechał amfibią do Libii
Kadafi Muamar
Ze strachu zamarł,
Lecz potem dał mu alibi.
Do pewnego Mariana kobity
Raz dobrały się głodne termity.
Tak się dzieje według Mariana,
Gdy kobita jest w łóżku drewniana.
Trudno stwierdzić, to fakty, czy mity.
Coca-cola z bakterią coli
To kultowy napój w Mongolii.
Kto colę pije
Czuje, że żyje,
Bo wszystko wewnątrz go boli.
Pewien lama z Nepalu
Skończył żywot na palu.
Yeti go złapał,
Potem wbił na pal,
Bo lama nie dał mu szmalu.
Czterej słudzy nieśli z królem lektykę.
Pierwszy ślepcem był, drugi kuśtykiem,
Trzeci zawroty miał głowy,
Czwarty był niewymiarowy.
Król z lektyki na kamyki zleciał z krzykiem.
Pewien leniuch nie wychodził z pościeli,
Bo wciąż marzył o Lizie Minnelli.
Gdyby był łajzą
To pewnie z Lizą
Nie raz by gdzieś się minęli.
Do wybrzeża Północnej Korei
Jacht dopłynął. Zacumował przy kei.
Potem tym jachtem Kim Dzong Il
Przebył tysiące morskich mil
Aż bom, jak łom w łeb go zdzielił.
Raz linoskoczek z Małkini
Chciał po trakcyjnej przejść linii.
Spróbował, lecz się przeliczył,
Poza tym przez jego wyczyn
Spóźnił się Express do Gdyni.
Pewien ludożerca – koneser
Młode dziewczę spakował w neseser.
W podróż wyruszał,
Więc zabrać musiał
Smaczną przekąskę na deser.
Pewien macho z El Passo
Złapał gringo na lasso
I mu facjatę
Przeorał batem,
By wyglądał jak dzieło Picasso.
W prowincji Guadalajara
Macho leżał na marach.
Żegnali go amigos
Jedząc z fasoli bigos
I grając na gitarach.
Pewien gamoń - miłośnik Mymonia,
Chce by tam była też fiharmonia
Sołtys z gamoniem zrobił deal
Za paczkę fajek kupił „fil”,
A w Mymoniu jest przecież harmonia.
Każdy afgański mudżahedin
Grywa na bandżo, kiedy ma splin.
Leczy ze splinu
Mudżahedinów
Firma "Bin Laden i Syn".
Znanym twórcą haiku
Był Murzyn z Mozambiku.
Pisał haiku na haju,
Więc o ich sens się spierają
Teoretycy języków.
Na Ibizie markiza Luiza
Smuci się, w rękach jej – epikryza,
A w niej lekarz, dla szpasu,
Stwierdza, że ją ząb czasu
Mimochodem, acz wprawnie nadgryza.
Cztery chamy z Alabamy
Przystawiały się do damy,
Lecz im przywalił
Mohammad Ali.
Więcej szczegółów nie znamy.
Pewna niedoszła święta
Widząc kiełbasy pęta,
Choć Wielki Post się zaczynał,
Zaczęła te pęta wcinać
I… Szatan biedaczkę opętał.
Nie wiodły się interesy
Pewnej niemłodej hostessy
Topniała kasa i kiesa,
Więc załamana hostessa
Poszła się sprzedać do desy.
Myślę sobie czasami,
Żeby tak kupić dynamit,
Chociażby jedną laskę,
I z taką laską przed brzaskiem
Odlecieć razem z ptakami.
Gdy na Bałkanach była Oriana,
I zobaczyła tam fletnię Pana,
Zaklęła szpetnie,
Bo jej kompletnie,
Ta choroba nie była znana.
Do neurologa przyszedł pewien chory,
Bo pozbawił go ktoś w głowie części kory.
Prosi: - doktorze,
Niech pan pomoże;
Lecz doktor mu odrzekł: - I’m sorry.
Pewien młody partyzant Wietkongu
drąga miał, jak z jońskiego posągu
Ale gdy był na froncie,
Tak chciał pech, złamał prącie,
Robiąc włam do wrogiego pociągu.
Pewien aborygen w pizzerii
Jadał pizzę z dodatkiem mizerii
I zawsze po tej pizzy
Szalał po okolicy
Niczym dzikie króliki na prerii.
Pewien pracownik poczuł w spodniach,
Że coś mu płonie, jak pochodnia.
- To pewnie zapalniczka -
Stwierdziła kierowniczka,
No a potem poprosiła, by dał ognia.
Pewien znany proboszcz z Rybnika
Wciąż nieuctwo klerykom wytykał,
A że był z niego choleryk,
Drżał przed nim niejeden kleryk.
Bo ten proboszcz to antyklerykał.
Pewien przedszkolak z San Diego
Nałykał się klocków LEGO.
Chociaż LEGOland
W brzuchu go bolał,
Zaimponował kolegom.
Raz pewien radny w drzewickiej gminie
Chciał reformować, co się nawinie,
A że odchylił się od normy,
W wielkie ubierał się reformy,
Bo je ukradł dość tłustej dziewczynie.
Pewien rolnik normalny na pozór
Bicz ukręcił z lnianego powrozu,
A potem na wóz
Powrzucał nawóz
I żonę zaprzągł do wozu.
Rumuński pasterz kóz
Wyrabiał z kóz kuskus.
Gdy trzeba zjeść coś w górach,
Nieznana receptura,
To tej potrawy plus.
Raz pewien sędzia w todze w Togo
Na głównej drodze wywijał pogo.
Choć taniec pogo w todze
Karany w Togo jest srodze,
Niezbyt martwiło to go.
Przyszedł raz skinhead do fryzjera,
Bo chciał się ostrzyc aż do zera.
Fryzjer – prawdziwy Żyd z Żyda
Ostrzygł go na Gwiazdę Dawida,
Dużo ładniej wygląda skin teraz.
Pewną Elę brała cholera,
Bo zmarszczyła się strasznie jej cera,
Poszła więc skrycie
Swoje obicie
Naciągnąć u tapicera.
Pewna dziewczyna mówiła z trwogą,
Że ktoś jej w parku pokazał ogon.
Wyszło na jaw,
Że to był paw,
Więc teraz oskubać go mogą.
Pewna szesnastka z okolic Miastka
Uwielbia wtykać wtyczki do gniazdka.
Aż ją zatyka
Wtedy, gdy wtyka,
A to przecież jedynie namiastka.
Żył w Szkocji pewien klan,
Co pijał co dzień tran.
Niestety, ostatni wieloryb,
Chociaż był tłusty, był chory,
Więc przeszedł klan w inny stan.
Gdzieś ktoś postrzelił jakąś pannę,
Wszczęto więc śledztwo kryminalne.
Choć nigdzie rannej nikt nie widział,
To znalazł kryminalny wydział
Dowód zbrodni – pantofle ranne.
Nie doczeka starczego uwiądu
Pewna pani, co żyła z nierządu.
Na oczach sex-adoratora,
W trakcie użycia wibratora
Padła, wskutek przebicia prądu.
Tajemniczy przybysz z kosmosu
Uciął sobie drzemkę wśród kłosów,
A był czas żniw,
Więc się nie dziw,
Że w kawałkach śpi wśród ziaren stosu.
Pewien taksówkarz z Nowego Yorku
Miał straszne kolki, kiedy stał w korku.
Dziś, gdy chciał zjechać do swojej norki,
Żeby przeczekać w norce korki,
Dostał kulkę i leży już w worku.
Pewna baba Skodą Fabia
Uderzyła Fabia w nabiał.
Fabio zdrowieje pomału,
Bo jak tu żyć bez nabiału.
Wszystkim nam szkoda Fabia.
Pewien sprytny ubezpieczyciel
Kupił żyto na targu w Tikricie.
Wkrótce wykryto
Po do mu żyto.
Chciał sprzedawać polisy na życie.
Pewien człowiek z własnej woli, nie za karę,
Jadł codziennie frutti di mare.
Uboczne skutki diety
Szybko spostrzegł, niestety
Przeobraził się w morską poczwarę.
Andrzej co z Anną był raz w Lozannie,
Zamiast gryźć zaczął lizać lasagne
Choć wkoło ludzi szokował,
To niezbyt tym się przejmował,
Bo to bardzo widziało się Annie.
Na wagarach trzej zezole
Opróżnili trzy Beaujolais,
Bo kasy starczyło im na trzy.
Krzywo z oczu im patrzy,
Więc wagary wydadzą się w szkole.
Wielki wódz Manitou
Kość bizona rzucił psu.
Potem wszyscy dziwili się czemu
Manitou nie mógł trzymać totemu.
- Może ręka zwichnęła się mu?.
Dziwnie prawdziwy był i dumny,
Nie myślał nic, choć był rozumny,
Nie patrzył nigdzie, nic nie robił,
Miał sztywne ręce, drętwe nogi,
Kiedy wkładano go do trumny.
W jednej z wojskowych jednostek
Służył z wyrostkiem wyrostek.
Huczy jednostka:
- Lekarz wyrostka
Wyciął, a nie wyrostek.
Pewien znany arytmetyk
Miał arytmię, więc brał leki.
Serce arytmetyka
Zaczęło po lekach pikać
W rytmie wiersza z klasycznych poetyk.
Z Zęba do Ząbek przybyły Zombie
Więc tylko o tym, w mediach się trąbi.
Nawet premiera
Ciekawość zżera,
Czy są homo, hetero, czy są bi.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024