Na widok „Damy z gronostajem”
pewnemu panu zawsze staje
włos dęba, a oczy w słup stają,
więc w muzeum sprzątaczki gadają,
że ten pan się na sztuce wyznaje.
U emerytki z okolic Tyńca
nocami spotkać można odyńca,
bo ten dzik dziki
na fiki-miki
chrapkę co noc ma, jak barbarzyńca.
Jest” Full Julka” w krakowskim burdelu,
co klientów ma zwykle niewielu.
Choć jest niemiła,
dziś zaliczyła
całą paczkę Michałków z Wawelu.
Pewien człowiek, gdy wypił dwa piwa,
pojął czemu się hejnał urywa.
Trębacz też musi być po piwie,
więc trąbi w trąbę swą uczciwie,
aż przerywa, bo się pęcherz odzywa.
Ciżemkę żółtą odnalazła raz kobita
za ołtarzem autorstwa Stwosza Wita.
Pojawiła się więc plotka na ulicy,
że nie Wit wyrzeźbił ołtarz, lecz Chińczycy.
Jeśli tak, to chiński mur jest nasz i kwita.
Siedemset pięćdziesiąt lat temu Kraków
znany był w świecie z połowu raków.
Krak, co w pamięci wszystkich żyje
w zamku swym z raków pędził rakiję.
i stąd dzisiaj tylu wkoło jest pijaków.
Pewną Belgijkę, Bożesz Ty mój!,
od lat pociąga starutki UJ.
Wszystkim wokoło truje,
że chce się związać z UJ-em,
lecz na UJ-u jej nie ma, jest w Huy.
Pewien krakowski poeta
palił za petem peta,
pisał rapsody,
unikał wody
i cuchnął jak kocia kuweta.
Pewien literat z krakowskich Czyżyn
pragnął dosięgnąć poezji wyżyn.
Trocheje tworzył oraz jamby,
pisał elegie, dytyramby,
lecz nie przebił się z tym wciąż do television.
Dziś w warszawskiej cukierni mistrz Blikle
zamiast róży do pączków dał pikle,
więc Warszawka się piekli.
co mądrzejsi uciekli,
do Krakowa, do Wentzla, jak zwykle.
Pewna dziewczyna na Kopcu Kraka
mówi, że w ciąży jest do chłopaka.
A on jej tak:
— Jak syn, to Krak,
a jak córka.., to niech będzie Pokraka.
Gdzie w Krakowie jest Manggha, tam mangę
ktoś rysował w kolorze orange,
lecz to straszny był blamaż,
więc zmieniono kałamarz
i tusz oranż jest już, nie orange.
Pewien człowiek krzyknął: — Toż to moja żona! —
widząc rzeźbę krakowskiego maszkarona.
Potem mi podał żony foto,
spojrzałem i spytałem: — Co to? —
bo maszkaron twarz mniej szpetną miał niż ona.
Pewna modystka w starym Krakowie
ma nakryć głowy wiele na głowie,
a mąż jej, chociaż to głupie,
nakrycia głowy ma w dupie,
ale głośno jej tego nie powie.
Prosto z Krakowa przyjechał cyrk,
bo miał dać występ na wyspie Krk.
a w Narodowym Parku Krka
„cyrkowiec” pewien z KRK
wpadł do wody i też to był cyrk.
Tutaj w Krakowie studia zrobiła już przed wiekami
w męskim przebraniu, pewna Nawojka wraz z chłopakami
Czy to na pewno kobita,
czy może transwestyta?
W kwestii tej trwa spór pomiędzy krakusami.
Na Wawelu raz komornik z Ratyzbony,
zająć graty chciał na spłatę raty Bony.
Bona była wzburzona
i krzyczała, jak ona:
- Ten komornik ma być prędko wypieprzony!
Dzikie zwierzę po imprezie pijackiej,
zanim w trawie pokładło się plackiem,
zawyło hejnał,
bo była pełnia.
To był hejnał zwierzy wariackiej.
Lecąc nad Rynkiem Głównym gołąbek,
spuścił coś na mój talerz pod wrąbek.
Kelner wyskoczył wtedy z gadką,
że to jest danie — zupka z wkładką,
czyli w sam raz na pusty żołądek.
Pan Twardowski na księżyc uciekł,
bo w Krakowie siał straszne zepsucie.
Nadobne panny
z Brackiej i z Anny
woził nocą na swoim kogucie.
Pod Wawelem Władysław Jagiełło,
kiedy patrzył, jak zboże się mełło,
chęć mu przyszła na jagła,
a to była chęć nagła,
więc dwór uznał: — Jagiełłę pogięło.
Z policyjnych kronik wynika,
że Makłowicz Robert schwytał lajkonika.
Po co? Słyszałem głosy,
że robił kabanosy
z lajkoniny, bo koniny się nie tyka..
Przy krakowskim barbakanie.
miały spotkać się dwie panie.
Wkoło biegały,
boży dzień cały.
Cóż, barbakan to złe miejsce na spotkanie.
Pamiętam, jak zrzedła mina
pewnego rosłego skina,
gdy spotkał w połowie drogi
z krakowskiej synagogi
swojego dziadka — rabina.
Na seks poszły z Wawelskim Smokiem
dwie dziewczyny niebieskookie.
Smok do pieczary
wciągnął ofiary…
Sex ze smokiem wyjdzie im bokiem.
Gdy wyłowiono królewnę Wandę z odmętów Wisły
na zamążpójście się pojawiły nowe pomysły,
ale o względy Wandy
tylko uchodźca z Rwandy
zabiegać pragnął, a więc wrzucono ją znów do Wisły.
Pewien dzielny Szewczyk Dratewka
zabił smoka i … krótka śpiewka.
Dodam, że chmura siary
wyszła ze smoczej pieczary
i do dzisiaj wypala nam drzewka.
Wszyscy Szkoci, choć każdy grosz duszą,
wiedzą, że Kraków zobaczyć muszą.
Co tu zachwyca
chłopów w spódnicach?
Chcą cześć oddać krakowskim centusiom.
Pewna Wanda Niemca nie chciała,
lecz innego amanta nie miała,
więc z Wisły wodę
wzięła na spodek,
łyk wypiła i w mękach skonała.
Geje z Krakowa — wierni zwyczajom
jęli się stukać — jajem o jajo.
Na to zerkając
z koszyczka zając,
cieszy się, że tradycję kochają.
Na krakowskim Rynku w „Zwisie”
pewien człowiek czytał Wisię.
Nagle wzrok jego na kimś zawisł.
czy siedzi Wisia tu — vis a vis.
czy tu w „Zwisie”, coś jak zwykle zdaje mi się.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024