Najlepiej w piłkę grywa w przerwach,
a w trakcie meczu - nam, na nerwach.
Świetnie mi się Chopina sączy,
gdy Martyniuka ktoś mi włączy.
Chłopak
na opak.
Tak jak po nocy nastaje poranek,
po malowaniu siada brud na ścianie,
tak też po seksie rozmyśla kochanek,
kiedy kochanka mu poda śniadanie.
Choć się minister Czarnek trudzi,
spróbujcie jakoś wyjść na ludzi.
Ostro nagrzany,
skubany.
W kobiecie najbardziej cenię ...
swoje nasienie.
Kobieta to fałsz i obłuda -
na górze blond,
na dole ruda.
Gdy łonowy wzgórek
pokazał Kapturek,
wilk, choć bestii kawał,
zszedł na zawał.
Chciał być wierny,
lecz był słaby,
więc był wierny
jak pies,
na baby.
Abstynent w tenisa grał.
Niestety,
wytrzymał tylko trzy sety.
Gdyby spytała mnie żona,
gdy ja w łóżku na jakiejś kobicie,
- Co ty tam misiu pieprzysz?,
odrzekłbym: - afirmuję życie!
Od dawna mam problem z tem "żem".
Żem zrobił śledztwo to już wiem -
"że ja zrobiłem" - poprawnie brzmi,
lecz nie podoba to się mi,
bo choć jak mówić właściwie wiem,
to trochę więcej nagadał żem.
Życie to nie jest łatwy temat,
by liznąć je potrzebny łyk
powietrza, gdy się do widzenia
mówi brzuchowi mamy i
potem jest zwykle dalej trudno,
lecz trudno się nie zgodzić z tym,
że, choć jest trudno, to też trudno
rozstać się, gdy już trzeba, z nim.
Alfabet zaczyna wielkie "A",
bo to "A" z życiem go łączy,
które też takim wielkim "A"
zaczyna się i kończy.
Czy to pełnia,
czy to nów -
rozumieją się bez sów.
"Myślę, więc jestem", a więc myślę,
czy nie ma mnie, kiedy nie myślę?
Kiedy mówiła to pluła,
więc takie miała emploi.
Przywołuje w pamięci wspomnienia,
gdy nie było zakazów palenia.
Piękna i bestia, myślę sobie,
często w tej samej jest osobie.
Kot w butach zjawia się,
niestety,
u tych,
u których brak kuwety.
Niejednym się nie mieści w głowie,
gdy czasy takie szpetne,
że podli to bohaterowie,
a ciemne typy są szlachetne.
Odkryłem, że w PiS jest PO,
a to sensacja spora,
o której się nie mówi, bo
to p.o. dyktatora.
Ropuchę zmienił książę w królewnę,
nie ujdzie mu to na sucho,
bo czas nadejdzie, to jest pewne,
że ona będzie znów ropuchą,
Kontaktów społecznych muszą unikać,
mogą więc bzyczeć, ale nie bzykać.
Gdy na plażach cisza głucha,
leży smutna,
bo nikt jej nie dmucha,
a ona wciąż jest gotowa.
Co za ona?
Piłka plażowa.
Mężczyzna pragnął być kobietą,
więc słał do Boga swe pretensje.
Bóg go wysłuchał i zadziałał,
by mu obcięli - pensję.
Ćma szepnęła dzisiaj mi,
że jej łeb okropnie ćmi,
bo ja słyszę ten ćmi szept,
gdy mój łeb ćmi, jak ćmi łeb.
Trudno dylemat ten rozkminić -
lepiej zgowinić się,
czy zsasinić?
Duży Jarek małego
doprowadził do spazmu,
mały bzyknął dużego,
duży nie miał orgazmu.
Nie wysikała ani kropelki
Ania Kropelka.
To problem wielki,
więc doktor poda Ani kropelki.
Ludzie pierwotni byli dość durni,
ale dość durni są i ci wtórni.
Kto nie "gwizda"
temu PiS da.
W Krajowej Radzie Sadownictwa
nie chcą zasiadać sadownicy,
bo podobieństwo nazewnictwa
wstyd im przynosi na ulicy.
Nie przeszkadza mu brud bród,
ważne, że ma w bród tych bród.
Jak za czasu mej młodości
mamy wolność... od wolności.
I kona
ikona.
Wydawać by się mogło, że
jest dobrze, kiedy nie jest źle.
Choć prawdą jest to generalnie,
też nie jest źle, gdy jest fatalnie.
Skromny poeta Mona Lisę
opisał w swoich strofach skromnych.
Tym skromnym wierszem, dziś myśli, że
zapewnił jej pamięć potomnych.
Propagują na cud modę,
przemieniając wino w wodę.
W oku aż kręci się łezka,
bo to jest straszna bolączka,
gdy on ma ochotę na pieska,
a ona - ochotę na pączka.
W bibliotece tylko Stendhal, Proust i Mann,
bo ich dzieła bliskie są koloru ścian.
Choć doniosłe niesłychanie,
nakręcają bardziej sprzedaż, niż czytanie.
Tak powszechnie uwielbiany,
jak powszechnie nieczytany.
Do zakochania jeden krok,
gdy między uda wlepisz wzrok.
Dociekliwa księży troska:
- Czy Białowieska puszcza się,
czy Kampinoska?
Żyła z chłopakiem
jak makiem zasiał,
jak zasiał makiem.
Wciąż na żarty
nienażarty.
W dzisiejszych czasach to już stało się normalne,
że te zupełnie sztuczne są zupełnie naturalne.
Nie da się ze złem
walczyć przemocą,
gdy na jajkach twoich
siada komar nocą.
Ma porządek kloszard z Ełku
w swym kartonie
jak w pudełku.
Jego praca wydawnicza
dawno się zaczęła.
Wpierw wydawał autorów,
a potem ich dzieła.
Drugie "e" zbyteczne jest
w porzekadle - "łże jak pies".
Nie miał w ustach jedynki,
trójki, w piątce plombki,
więc nie tylko słowa
wciąż cedził przez ząbki.
Do poety poeta rzekł drugi:
- Wiersz napisałeś za długi.
- Za długi?, no może trochę
za długi, lecz nie za darmochę.
Ciemno wszędzie,
głucho wszędzie,
bo ksiądz chodzi po kolędzie.
Działek ma tyle, że nie zliczę:
rekreacyjne,
budowlane
i
przeciwlotnicze.
Bardzo dobrze, że tej zimy
śniegu nie ma wcale,
odśnieżając, nie spocimy
się w takim upale.
To przez korzonki
nie ma błonki.
Mądrość przychodzi z wiekiem,
potem z wiekiem -
skleroza rządzi człowiekiem.
Zamknięte usta pasują jej do kreacji,
bo ukrywają zębów brak
i edukacji.
Mój wujek,
zdaje się mi,
jak piorun grzmi,
a zdaje się mojej cioci,
że wujek,
jak piorun grzmoci.
Od Henryka Walezego brak koncepcji
jak przejść do szybkiej
od wolnej e-lekcji.
Jest alfą i omegą,
ale dla siebie samego.
- Mądrość przychodzi z wiekiem! -
stwierdził grabarz dumny,
stojąc nad człowiekiem
w trumnie z wiekiem trumny.
Widział polityczne racje
tych, od których brał dotacje.
- Wpadka -
na córkę mówi matka.
Ludzi kupa
rżnie głupa
Pacjent, który już nie marzy
o zdjęciu bandaży.
Mówi się, że
ktoś, jak pies, łże,
choć nikt nie znał
psa, co by łgał.
Ona mu - obiad,
on jej - śmieci,
ona mu - tyłek,
on jej - dzieci,
ona codziennie - podwieczorek,
on tak od święta - futro z norek,
ona - wymówki,
on jej - żale,
ona go - w ogóle,
on ją - wcale,
on bez niej - ależ, o czym mowa?,
ona bez niego - niegotowa.
I tak dzień,
noc,
z wieczora,
z rana
trwa ich handlowa wymiana.
Po opuszczeniu świata
wszystko mi lata,
lecz odpowiada mi tu
nieznośna lekkość bytu.
Chociaż nie śmierdzi kasą,
to jest kobieta z klasą.
Babka z piachu
i po strachu.
Dwóch rzeczy światu nie wybaczę:
po pierwsze,
że jest, jak jest,
po drugie,
że może być inaczej.
Stara miłość nie rdzewieje -
myślę, pijąc stare wino,
lecz kiedy się postarzeje,
czuć, że pachnie naftaliną.
Na fejsbuku z obserwacji mych wynika,
warto byłoby prócz lajka,
mieć laika.
Może to tylko zbieżne słowa,
lecz ta kampania
jest wrześniowa.
Mówił do zięcia swojego teść,
że on to lubi dziewięć na sześć,
no a teściowi powiedział zięć,
że woli jednak sześć na dziewięć.
Gej bratem twym, nie zarazą,
Miej moc miłości, nie karm serca odrazą,
bliźniego kochaj, nie złorzecz,
głodnego nakarm, nie trudna jest to rzecz,
otaczaj się ludźmi, nie bożkiem mamony,
opłacaj dobro, nie daj kalać księżom ambony.
Tylko zostanie mały ślad,
chwilką ulotną ten nasz świat,
kropelką rosy, krótką mgiełką,
muszelką pustą i niewielką,
oka przelotnym mgnieniem,
epoka - jednym westchnieniem.
Człowiek ma żyłkę kolekcjonera.
Przed laty - znaczki,
dziś - lajki zbiera.
Podziwia jej wnętrze całe audytorium,
ale niestety -
w prosektorium.
Największy aplauz wtedy zebrała,
gdy oprócz wiersza biust pokazała.
Choćbyś potężne miał okręty,
lotnictwo wraz z piechotą
i w męstwie byłbyś niepojęty -
przegrasz i tak z głupotą.
Twardszy orzech do zgryzienia,
gdy się nie ma uzębienia.
Chociaż daleki wschód
i jeszcze nie masz kaca,
uważaj, już tuż-tuż -
karma wraca.
Pośród rycerzy okrągłego stołu
w polskim wydaniu jest grupa, która
po latach wkłada wiele mozołu,
by zbrukać pamięć "króla Artura".
Węzeł gordyjski, jak legenda stara rzecze,
tak też i dzisiaj, rozwiązują wszyscy mieczem.
Pyrrusowe zwycięstwo
to dla wielu -
małżeństwo.
Praca Syzyfa -
leczenie u tirówki syfa.
Męki Tantala -
dla emerytów marketu hala.
Czy szklanka jest w połowie pełna,
czy pusta jest w połowie -
napijmy się, na zdrowie!
Midas przemieniał wszystko w złoto,
szef telewizji ma moc mu równą
z taką malutką różnicą oto,
że telewizję zamienił w (błoto).
Dziś nikt nie wkłada już obola
w usta zmarłego.
Światli więcej
dajemy bilet -
święty obrazek
zmarłemu w ręce,
a biedny Charon problem ma,
nie wie co robić,
brodę drapie,
bo obol -
obol wartość ma,
a to -
to zwykły papier.
Rozpacz,
gdy w górę się przemieni
płacze -
lawiną kamieni.
Patrzy ze wstrętem na twarzy,
gdy się herbata z łyżeczką parzy.
Skoro duchowni są na Itace,
to są i tace.
Niejedna żona byłaby jak Penelopa,
byle nie widzieć lat dwadzieścia swego chłopa,
bo żadnej żonie chęć nie przyjdzie na kurewstwo,
gdy mąż przekaże jej majątek i królestwo.
A i Odysem gotów zostać każdy mąż,
byle dwadzieścia lat nie widzieć żony wciąż,
trochę powalczyć, trochę się powłóczyć fajnie,
wiedząc, że żona się w tym czasie domem zajmie.
Jedno oko było spoko,
aż tu Odys:- kij ci w oko! -
wrzasnął
i Polifem nie miał oka swego,
próżno liczył na coś bardziej wulgarnego.
W miłości to kluczowa rzecz -
nie patrzeć wstecz.
Dać komuś palec, weźmie całą rękę.
Dała tylko nitkę, spruł na niej sukienkę.
Beczy,
bo w gruncie rzeczy.
Wpadła mu w oko,
lecz był niczym problem z okiem,
bo potem
wyszła mu bokiem.
Pamiętaj jeśli nie chcesz zwady -
kobiety mają tylko zalety,
my mamy tylko wady.
Niby nic nie mam do równości,
lecz u pań wolę wypukłości.
Gdy natenczas Wojski
róg bawoli chwyta,
myślę, czy to muzyk
jest, czy sodomita.
Mamy w Krakowie wybór szeroki -
jak nie bajoki,
no to ciućmoki.
Cztery konta sprząta
i żadnego kąta.
Bez ogródek
zajął bez ogródek.
Z początku - małżeństwo z rozsądku
to z czasem - kłopoty z głupoty.
Zakochał się od pierwszego wejrzenia
na stan jej mienia.
Czasy, w których żyjemy
z przeszłością łączy ta cecha,
że o rządzących piszemy
przez "ha", choć pisze się "ce ha".
Już za Mieszka o mieszki
wybuchały zamieszki.
Afery premiera -
to nie teatr, czy opera.
Ma jednocześnie, niestety,
odchudzające trzy diety,
więc się nie mieści w sukience,
bo dla niej mniej znaczy więcej.
gdy lecą.
Kolos z piachu
na fundamencie strachu.
Mężczyźni mają chęć
na pięć,
kobiety -
na trzy sety.
Kac, jak i wina -
przechodzi z ojca na syna.
Generacja generację
wini za degenerację.
Chciał Herkules sprzątnąć stajnię,
jest w rękach policji,
bowiem tkwienie po pas w łajnie,
jest częścią tradycji.
Największym władzy zagrożeniem
są czytający
ze zrozumieniem.
Poeta żyje w swoich strofach,
a malarz - w swych obrazach,
tak, jak tapicer - w krzesłach sofach,
a wół - w wołowych zrazach.
Zmiłowali się bogowie
nad Danaidami
i im dali dzbany nowe
z mniejszymi dziurami,
a i woda w owych dzbanach
też się zmiłowała,
bo bez przerwy nabierana
ciut słabiej kapała.
Naszego życia elementarz -
droga do prawdy wiedzie na cmentarz.
Dzisiaj w żelazkach znikła dusza,
w duchówkach dziś brak ducha,
bezdusznych ludzi nic nie wzrusza,
duchowa trwa posucha.
By były modne
stosunki chłodne!
Gdyby tak miała mniej ze sto kilo -
to Wenus z Milo.
Gratulujących już ustawił się ogonek...
W konkursie członków związku wygrał -
związku członek,
bo był najlepszy
(zdaniem członków swego związku),
a że jest członkiem związku,
to już jest bez związku.
Gdy rozmawiają dwaj poeci,
tematem zwykle jest... ten trzeci,
więc jeśli pragniesz być na fali,
staraj się, by cię nie spotkali.
O swój interes nie zabiega,
bo tym zajmuje się kolega.
Każda panna, co z nim grzeszy,
mówi: - Mała rzecz, a cieszy.
"Przeora"
przeora.
Para, no i
w paranoi.
Myśleć potrafi,
na fotografii.
Zostawić chciał po sobie ślad
i to był jego błąd,
bo na dwadzieścia długich lat
przez ślad go skazał sąd.
Głuchego - doszły słuchy,
na oczy przejrzał - ślepy,
a ten bez nogi - wódkę duszkiem
wypił też i na drugą nóżkę.
Choćby mi dali pięćset plus tysiąc,
to wszem i wobec mogę dziś przysiąc,
że póki żyję, pókim nie stężał
będzie mi ciążył prezes, jak ciężar.
Wszędy błędy,
lecz nie straszna mu krytyka,
bo to jego jest licentia poetica.
Zwykły język ma na pozór,
ale w gruncie rzeczy - ozór.
Wybór fraszek Mariusza Parlickiego
w książce pt. "Osądy ostateczne i niecierpiące zwłoki"
- Nie wszystko złoto, co się świeci!
Bóg uznał, patrząc na swe dzieci.
Jakiejby pracy się nie imał,
to zawsze strasznie się nadymał.
Niedaleko pada od jabłoni jabłko.
Była młodą matką,
a jest - młodą babką.
O urodę swego mózgu
zabiegał wytrwale,
choć przez lata się pomarszczył,
to jego mózg wcale.
Do uwodzenia przymiotników
fantazję szelma ma ułańską,
przez co się stała dla grzeszników
quasi-litanią loretańską.
Gdyby nie ta głowa,
to jest całkiem zdrowa.
Siedzi za kratkami,
lecz konfesjonału,
bo kościelne młyny
wciąż mielą pomału.
Oj!, przytyło się kobiecie,
bo jest na poselskiej diecie.
Choć do biznesu głowy nie miała,
wykorzystała inną część ciała.
Ciągle matka się łudzi,
że syn wyjdzie na ludzi.
No i wyszedł, mój Boże!,
na tych ludzi, lecz z nożem.
Niektórym i po powodzi
całkiem dobrze się powodzi.
Tylko w dniu wyborów, tak mi się wydaje,
nie zabiera głosu, ale głos oddaje.
Przywiązano psa do budy,
co przy domu stała,
z czasem buda ta się z nudy
do psa przywiązała.
Dawno temu, by zobaczyć tyłek żony,
mąż odchylać musiał wielkie pantalony,
a dziś stringi by zobaczyć, moi mili,
dwa pośladki musi żonie rozchylić.
Prometeusz tak dla kpiny
chciał człowieka zrobić z gliny
i mu się udała kpina,
no bo z gliny wyszedł glina.
Kochał wódę - oto powód,
czemu ciągle jeździł do wód.
Jednemu - lubczyk,
drugiemu - dupczyk.
Dziś elity władzy
mamy takie tępe,
że ustęp w ustawie
zajeżdża ustępem.
Nikt dwa razy nie wstąpi do tej samej rzeki,
wojna w polityce i nie ma rozejmu,
wielu posłów widzę koniec niedaleki,
wierząc, że drugim razem nie wejdą do Sejmu.
Fraszki i inne wiersze
humorystyczne i satyryczne
w książce Mariusza Parlickiego
pt. "Kij w mrowisko"
Raz na fejsbuku syna post
przeczytał pewien tato,
w tym poście syn napisał wprost
- zostaję apostatą,
a że był wtedy Wielki Post
z ryb dławił się rosołem,
liczył, że syn napisze post
- zostaję apostołem.
Oj!, tancerki to nie będzie z tej wywłoki,
bowiem chętniej ćwiczy krok swój, a nie kroki.
Chociaż ofiarą jest embarga,
choć mu opinię władza szarga,
to zaciśnięta jego warga,
na targi książki - książki targa.
Niedobory miał magnezu, wapnia i potasu,
intelektu, siły woli i wolnego czasu.
Żonę miał też z niedoborem, więc mówię: - chłopaku,
dobraliście się do siebie tak, jak w korcu maku.
Nie ma małżeńskiego węzła,
próżno roni dziś więc łzę zła.
Pielęgniarki, choć po studiach,
próżno trudzą głowy,
kiedy pragną zrobić sobie
zastrzyk - finansowy.
Ten fenomen mnie nurtuje od dłuższego czasu
- Czemu panny z zasadami mają tyle kwasu?
Poszła na fizykę,
bo dla niej istotne
były bardzo ruchy
posuwisto-zwrotne.
Przy ułamkach ten ułomek głowę łamał.
Był niezłomny do chwili, gdy się załamał.
Na widok ładnych osiemnastek
wyciągał zwykle swój pierwiastek.
Nie chcę nic jej ująć,
bo dziewczyna miła,
jednak muszę dodać,
że się tak dzieliła,
że w katedrze mieli
z nią wszyscy doktorzy
i profesorowie - dzieci.
Tak się mnoży!
Ciągnie panny do sutanny,
mężatki do koloratki.
Księdza szelest stów
zaś ciągnie do wdów.
Wciąż zajść w ciążę chciała,
lecz taka niezdarna,
przy tym ociążała
- niedoszła ciężarna.
Wszedł pod koc
na noc.
Owocna
była bowiem doszedł do cna.
Waszyngton, Jerozolima, a i Wzgórza Gołan,
patrzą jak wraz z Jarosławem powstajemy z kolan.
I już prawie powstaliśmy, lecz niestety rano,
coś zgrzytnęło, coś trzasnęło i poszło kolano.
Odkąd pamiętam miała smykałkę,
by chłopcom stawiać za pałką pałkę.
Pisał brzydkie wiersze niezwykłej urody,
już stary poeta, co jeszcze był młody.
Zarobki miał niskie i w życiu pod górę,
bo z uporem tworzył wysoką kulturę.
Długa lista długów, wpływów lista krótka,
popularność wielka, zyskowność malutka.
Miała wielkie serce.
Niby nic w tym złego,
ale to był przerost
mięśnia sercowego.
Kap, kap..., a nie tra-ta-ta-ta
i jest wykapany tata.
Spomiędzy kochanek ud
natchnienie czerpał do swych ód.
Dyrektor nie wytrzymał.
Dyrdymał, czy dyr. dymał?
Nikt się nie kusi na tę istotę,
bo z cnót rozlicznych ma tylko cnotę.
Zaduszki -
duszkiem
za duszki.
Fraszki funeralne Mariusza Parlickiego
w książce pt. "Wesołe epitafia i inne śmiertelnie niepoważne wiersze"
W sporze - zginęli, czy polegli -
wszyscy jesteśmy dzisiaj biegli,
tylko zmarli coraz bardziej są odlegli.
"Spróbowanie seksu" - pomysł nienajlepszy,
zwłaszcza dla osoby, co bez przerwy pieprzy.
Od kochanki kiedy wyszedł
i do domu poszedł,
to gdy przyszedł,
wtedy doszedł,
że chyba nie doszedł.
- Daj mi dowód, że mnie kochasz.
(Gaździna do gazdy).
- Zastawiłem, wczoraj w karczmie,
lecz mam prawo jazdy.
Choć miała do niego
dość dobry stosunek
nie mieli stosunku
i stąd miał frasunek.
Imię jego na swym sercu
wytatuowała.
Dziś tatuaż chce przeszczepić
na inną część ciała.
Na bok poszły konwenanse,
jedna, druga noga,
bo zasobny był w finanse,
a ona uboga.
Na sweet foci dobrze wypaść
chciała, więc usiadła
na barierce balkonowej
i dobrze wypadła.
Chociaż uznaną jest pisarką,
to jednak prasę ma fatalną.
Może dlatego, że uznana
jest…, ale za niepoczytalną.
Gdy go poznała
motyle w brzuchu,
czyli płomienna idylla.
Dziś wieje nudą
i chłodem w łóhu –
małżeński efekt motyla.
Na psie, co nalał,
leży, jak ulał,
bo tak się zalał,
że się ululał.
Na zdrowie – przepis dobry mam,
pięć razy dziennie po sto „gram”,
a dla kształconych pań i panów –
pięć razy dziennie po sto gramów.
Choć nie wypada,
to wypada.
ZUS działa według uzusu,
że to co włożysz do ZUS-u,
na koncie ci się odłoży
i odda, jak kiedyś ktoś włoży.
Wskoczyła sama,
na chama.
Gdy ujrzała jego ptaszka,
zakochała się we fraszkach:
śmiesznych, smutnych, wszystko jedno.
grunt, że trafiających w sedno.
Nie zostawił dzieci po sobie, niestety.
Umysły zapładniał kobiet,
nie kobiety.
Fraszki Mariusza Parlickiego
w książce pt. "Muza beztroska"
Sapała,
aż się
załapała.
Tobie, a nie ciebie
w sieci –
czas przeleci.
Jego władzy atrybuty
to do wykopania – buty.
Nic nie wymyślił przez całe życie,
bo wolno myślał – wolnomyśliciel.
Lot, kiedy z żoną chciał poswawolić,
mówił, że nadszedł czas, by posolić.
W tej krypcie na nim, nie na niej
spoczywa pewien kryptogej.
Sama skóra i kości,
bo tworzy dla przyjemności.
A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
iż Polacy nie gęsi, iż łżą, a nie "łgają".
Gada bzdury, robi bzdury
i ministrem jest... kultury.
Kreatury za nim murem
stoją,
mamy więc... "kóltórę".
W kwestii uchodźców tak rząd nas szkoli:
"Kto nie wydali, to nie wydoli".
Mądrość tą ludzie poprzyswajali,
więc tych w niedoli, wnet się wydali,
a ja tak nucę: - Oj, dolo, dolo,
jak ci rządzący strasznie... nas szkolą?
- Jak się biło?
- Biło miło.
"Dobra zmiana" jest przedziwna -
negatywnie pozytywna.
Wierna i jurna,
a przy tym - durna.
Zabrał się raz pies do jeża,
ale suka - nie dowierza.
... Miał wolności oazę na wyspie ...
Sorry, chyba lepiej się wyśpię.
Rety! Raty! Tarapaty!
Włożył narkotyki
pod własne siedzenie
i przejął legalnie
poprzez zasiedzenie.
Pojąć go za męża miała
i pojęła,
bo pojmała.
Jest dziś mamą!
Problem w tym...,
że dokładnie nie wie z kim.
Mieli żyć bez barier,
a żyją - bez karier.
Nie zgadzają się na zgodę -
pozwana z powodem.
Na wieki wieków?
I tak bez leków?
Płacze.
Pojął...,
że ją pojął.
Gdy się przełamała...,
to miała,
co chciała.
Nigdy za nią nie przepadał,
do kolan jej nie padł,
lecz niestety, tak się składa,
wpadł jej w oko -
przepadł.
W męża głowie i za oknem
wyraźnie już świta -
żona wraca,
w nocy żonę miała cała świta.
Była złotousta
żona srebrno-siwa,
gdy zamknęła usta,
jej mąż odpoczywa.
Sześćdziesiątka mu stuknęła,
więc w głowę się puknął,
bo okazja mu minęła,
żeby sobie stuknął.
Gdy nasikasz dobrze w jeansy,
będą leżeć...,
jak legginsy.
Krótka gadka - Dziad
Kiedy gada dziad z obrazem,
dzielnicowy wkracza z gazem,
a z kaftanem pogotowie,
więc mu obraz nie odpowie.
Krótka gadka - Obraz
Kiedy gada obraz z dziadem,
dziad ma usta sino-blade.
Obraz wisiał czasu kawał.
Jak przemówił - dziad padł - zawał.
Puenta dla dziada i obrazu
Niech dziadowi obraz wisi,
jest obrazem, nie osobą.
Chcą pomówić? Niech, jak mnisi,
mówią, każdy sam ze sobą.
Chciałaby mieć bardzo dzieci,
lecz w nocy i za dnia,
nie mąż ją, lecz ta idea
umysł jej zapładnia.
Pruderyjnych ludzi ród
wyszedł też spomiędzy ud.
Zerwał z mafią układ,
nogi zmiażdżył mu kład.
Lubił bardziej keks niż seks
i dlatego jest mym eks.
Odjął sobie by od ust
wszystko,
tylko nie jej biust.
Pewien gad w Kraju Rad,
ad, nie rad, zjadł raz jad.
Kiedy gada gad zajada,
to też zjada gada jad.
Kraj Rad gada, że jad gada
co zjadł gada wziął wywiad.
Nie ma rady, gadów jady
bada wywiad w Kraju Rad.
Doszła...,
lecz do wniosku
pewna pani z kiosku.
Zrobił ukłon w stronę pani.
Nie z grzeczności.
Był na bani.
Przy takiej woni
nikt się nie skłoni.
Przypadł bardzo mu do gustu
kształt pośladków jej i biustu,
bo potrafił piękno cenić.
A charakter? Można zmienić.
Nikt nie patrzy
na jej kibić,
mąż mógłby bić.
To skandal nie do pojęcia -
pojęła za męża
zięcia.
Ciągle,
a zwłaszcza w niedzielę -
ozorem mielę.
Patrząc w tył,
zawsze pił.
Jesteśmy wolności wyspom:
niedostępnom obcym,
czystom,
dumnom, wielkom i udanom,
ucieszonom...
dobrom zmianom.
Wtyka. I styka.
Chociaż żona sączy jad,
wszyscy wiedzą - mąż to gad.
Na zachodzie zachodziło,
bo się nie zabezpieczyło.
Choć miała zasady,
to nie miała czasu,
więc pomimo zasad,
narobiła kwasu.
Mam wątpliwość, gdzie dziś idę,
bo gubię się w faktach,
kiedy taki napis widzę:
"Sztuka w czterech aktach".
Zobaczymy.
Dziś wieczorem objawi się puenta,
lecz ten teatr, coś się boję,
to chyba - "Zachęta".
Trzydzieści sześć i sześć
ma teść.
Te z parodontozą panie
u dentystów mają rwanie.
Nic nie rzucił dziś na ząb
oprócz
niezliczonych plomb.
By być wzorem pobożności,
nie puszcza się,
kiedy pości.
Zakonnika dziś w komika
zmienia wielka polityka.
Odkąd weszła w rolę matki,
jej mąż seks ma
u sąsiadki.
Może kiedyś...,
w jakiejś przerwie...,
ją poderwie.
Stosunki dobrosąsiedzkie,
no i skończyło się -
dzieckiem.
Tak, czy siak -
wrak to wrak.
Chociaż panna,
to roztropna,
chłop przydarzył się,
więc hop na...
Kiedy został filozofem,
flintę w szafie schował
i tak jak polował ekstra,
tak ekstrapolował.
Tak długo szeptał jej na uszko,
że się zgodziła na to łóżko.
Tak długo się o sławę biła,
aż jej odbiło...
i się wybiła.
Wpierw ją opuszkiem palca musnął,
a potem ziewnął,
no i usnął.
Trudno pojąć sens tych strof,
bo to jest poezja off,
świetna według tęgich głów,
takich tęgich, że aż uff.
Po pierwszym łyku,
zbìł z pantałyku,
ale po drugim -
było po krzyku.
Raz krawcowa skacowana
szyła krynolinę,
a ta była ciągle wąska,
więc szedł klin za klinem.
Wyparował i go nie ma.
Jak to?
Powiem słówko.
Był jak co dzień w hucie wlany
i się wlał,
z surówką.
Czy to teatry,
kino,
czy media,
jak nie tragedia,
no to... komedia.
Chciał złapać oddech pewien osiłek
i złapał...
od dech
drzazgę w tyłek.
Gdy miłości poczuł zew,
miłość ta mu weszła w krew.
Nikt tej orkiestry nie pamięta,
bo była to orkiestra dęta.
Choć niezbyt się przysłużył światu,
to wielkim twórcą był - dramatu.
Chociaż jak dotąd
nic nie gada...,
to bardzo dobrze
się zapowiada.
Często narodowa duma
to kompleksów ludzkich suma.
Tych, co leżą, się nie kopie,
trzeba to powiedzieć
i dołożyć wszelkich starań,
żeby poszli siedzieć.
Rośnie,
na obszary nowe
rządy swe rozciąga,
wyciągając od nas wnioski,
wniosków nie wyciąga.
Na ludzkość patrzył
z pewnym dystansem,
bo był szympansem.
Gdy dziewczę chętne,
nie jest ponętne,
uczucia mam ambiwalentne.
Przeżył zawał,
gdy nastawał
na tej panny cnotę.
Przedtem
to się potem zalał,
a zawał miał potem.
- Jak nie kijem go,
to pałką.
Czy to dwór,
czy pole,
kubek w kubek,
toczka w toczkę -
piłkarscy kibole.
Gdy imponujące CV
wreszcie przygotował,
w żyłę miast do pracodawcy
je zaaplikował.
Wyciąga kopyta
per capita.
Trzymać język za zębami,
przyrzekł koleżance,
lecz języka nie udało
umieścić się w szklance.
A więc miele tym ozorem,
słuchać go to męka,
zwłaszcza, że mu wciąż do szklanki
wypada ta szczęka.
Miałby lajka na Fejsbuku,
łapkę w górę na YouTubie,
pewien Adam, co napisał,
jak potrzebne jest "To lubię".
Wciąż odkłada przekaz
ad Kalendas Graecas.
Grubo myli się, kto sądzi,
że kto pyta, to nie błądzi,
bo dziś błądzi ten, kto pyta,
biedy sobie wnet napyta.
Głupia, czy mężna,
grunt, że zamężna.
Gdy wspinała się na szczyty
swego intelektu,
to odkryła jego defekt
na skutek despektu.
W dzień, a nawet po kolacji
nie myśli o defloracji.
Kiedy ćwokowi zabijesz ćwieka,
to za zabójstwo proces cię czeka.
Gdy coś gryzł,
to miał zgryz.
W knajpie przy domu pije czystą,
bowiem lokalnym jest artystą.
Słychać krzyki emeryta:
„Kurczę, co się dzieje?!”.
Zażył viagrę, patrzy, nagle
wszystko mu sztywnieje.
Kiedyś nikt by nie chciał usiąść
z przestępcą do stołu,
a dziś złodziej, czy morderca
to gwiazdy talk showu.
Gdy mąż kona, biedna żona
martwi się szalenie,
bo do wczoraj trumny były
w promocyjnej cenie.
Na lodowisko chodziła co dzień,
aż sama została na lodzie.
W toalecie szkolnej
Pewien uczeń szczery
Napisał imię Andrzej
I cztery litery.
O sprawie tej szybko
Głośno się zrobiło,
Bo ludzie wiedzieli,
O kogo chodziło.
Jaki z tego morał?
Niech wszyscy usłyszą:
Jak Andrzeja widzą,
Tak Andrzeja piszą.
Ja poeta
Ty poeta
On poeta
I Poezja - nasza wspólna kobieta.
Patrząc na ludzkość, myślę nieraz:
- upadły anioł zleciał z nieba
i wnet z upadku się pozbierał.
„Niech się starzy uczą piękna,
jak nie, to niech zdechną”.
Tak zwykł mawiać mały Józio,
kiedy włączał techno.
Starzy zmarli,
pogrzeb odbył się na łapu capu.
Teraz Józio ma żałobę,
toteż słucha rapu.
zardzewiały
brudny
szary
mały
jak paluszek
pełno dziur w nim
nie ma uszka
państwowy garnuszek
emerytom
coraz częściej
głośno burczy w brzuszkach
przyjdzie wcinać biedaczynom
emalię z garnuszka
Niechaj zacni posłowie w Warszawie
pogłówkują o takiej ustawie:
- co drugim posłem niech będzie kobieta,
- co drugim osłem - stara chabeta,
- co drugim fiołkiem niech będzie kwiat róży,
- co drugim białym niech będzie Murzyn.
Wpierw stracił " Piersi",
Potem głowę
I w korytarze wszedł sejmowe.
Młody i śliczny,
Bo syntetyczny.
Gdyby powstała gdzieś w IPN-ie
O Magdalence powieść tłusta,
To ja swojego zdania nie zmienię,
Od IPN-u wolę Prousta.
Stosunki w nocy,
Stosunki z rana...
Świetnie jest ustosunkowana.
Choć balet różne ma zalety,
Dzisiaj modniejsze są - balety.
Że jestem chory, dowiódł niezbicie,
Bo dostrzegł w lustrze, że mam odbicie.
Kiedy był zdolny do prokreacji,
Robił karierę w Dziale Kreacji.
Chociaż rozliczne miał zalety
Nie wykorzystał ich, niestety.
Z doręczycielem kręcić zaczęła
Po czym na poczcie dziecię poczęła.
Listonosz przez to pocić się począł.
Tak źle się poczuł, że w grobie spoczął,
A ona musi myśleć niezwłocznie,
Co z tym poczęciem na poczcie pocznie.
Tak to się dzieje kiedy dziewczyna
Z doręczycielem sobie poczyna.
Widzą po mężów interesach,
czy jest na giełdzie hossa, czy bessa.
Na dzieci całą oddawał gażę,
Bo takim płodnym był pisarzem.
Chociaż miał zawód,
Nie był radosny,
Bo to był jego
Zawód miłosny.
Piły, jak piły -
Nigdy nie piły,
A drwali pili,
By ciągle pili.
Tak ją całował w Ustce w ustka,
Że wyszczerbiła jej się szóstka.
Wiernych kropidłem kropił z trwogą,
Bo oni jego kropnąć mogą.
W porcie z dziewczyną
Z kasą popłynął.
Nie ćpała nigdy w samolocie.
Bo miała odlot po przylocie.
Zawsze wyczuje,
Gdy mąż kołuje.
Choć zawsze była taka ciepła,
Jednak w kostnicy nieco skrzepła.
Na akademii sztuk pięknych
Choć pobieraly nauki,
To lepsze sztuki robiły
Te z zawodówki sztuki.
Choć nie wygląda, jak James Bond,
Seksbomby chwalą jego lont.
Mniema,
Że mnie ma,
A nie ma.
Jak z jedną żoną, mężem wytrwać?
To problem wielki i odwieczny.
Trzeba być ślepym, niemym, głuchym,
Albo mieć kredyt hipoteczny.
On grał na wielu instrumentach,
A ona też nie była święta.
Na laurach osiadł,
Gdy Laurę posiadł.
Mogło we dwoje być im, jak w niebie,
Gdyby z nią doszedł, a nie do siebie.
Nawet pod kołdrą i w łazience
Trzymał batutę mocno w ręce.
W nocy, a nawet o zmierzchu,
Jego być musi na wierzchu.
Nigdy nie miała dość,
By mieć w sobie to coś.
To będzie straszne, kiedy nagle
Z tego pięknego snu się zbudzi,
To fakt, kochają ją miliony,
Ale dolarów, a nie ludzi.
Dobry słoń kasę dał słonicy,
By w kła wstawiła sobie plombę
Choć ona w całej okolicy
Robiła tego słonia w trąbę.
Za kanibalizm wtedy wpadł,
Kiedy rozumy wszystkie zjadł.
Himalaistka, co zdobyła
Każdy szczyt, który zdobyć chciała,
Mężowi w domu się żaliła,
Że nigdy z nim nie szczytowała.
Choć miał rewolwer nie byle jaki,
To w magazynku same ślepaki.
Na sex raz wielka chętka go naszła,
Ledwie co wszedł w nią, a ona zaszła.
Asa nie w slipkach miał, lecz w rękawie,
Więc ledwo zaczął, było po sprawie.
W kościele modli się: - moja wina...,
Bo znów w wyborach poparł kretyna.
Choć go, jak zawsze, pogania żona,
On w swoim tempie, powoli kona.
A gdy już skonał, nikt nie uwierzył,
Bo każdy myślał, że dawno nie żył.
By coś osiągnąć,
Zaczęła ciągnąć.
Raz ma kochanków trzech,
A raz troje,
Bo dość labilne ma nastroje.
Do krwi ostatniej kropli z żył... pił.
Kiedy on chciał rozwodu,
To odrzekła mu żona,
Że prędzej niż się zgodzi,
To jak stoi tu, skona.
Gdy załamał się trochę,
Rzecz radosna się stała,
Bo małżonka, tuż przed nim,
Jak mówiła, skonała.
Gdyby dochodził tak, jak odchodzi,
Sam by się cieszył, że żona rodzi.
Spirytus pił nierozrobiony
Bo taki był uduchowiony.
Rozbił się Ikar, lecz chodzą słuchy,
Że wcześniej słychać było wybuchy.
Gdy obracał Jagnę w już dojrzałym życie
Zapewniał, że kochać będzie ją nad życie,
I dotrzymał słowa, bo nim się ogacił,
To przyjechał kombajn i chłop życie stracił.
Z dziewczyną
Pendolino.
Seicento się wyłania w mroku,
po odrodzeniu czas baroku.
Niech wam wisi żona
w dziurawym pontonie,
bowiem co ma wisieć,
pewnie nie utonie.
Haiku to na twórczość sposób
dla bardzo wyliczonych osób.
Pięć, siedem, pięć - to nic wielkiego,
a jest się twórcą na całego.
Nic to poemat, epopeja,
a więc... to dla mnie jest nadzieja.
Skąd taka wena?
Była przecena.
Firma zatrudni pracowników,
oferujemy - żar trupików.
Dożyła urodzin teściowa,
zięć dumny
złożył jej życzenia
i ręce do trumny.
Koszt pogrzebu to opłata
wzięta wprost nie z tego świata.
Zasiedla trumny cztery kąty,
więc ma dość wąskie horyzonty.
Ludzie przeznaczenia swojego nie zmienią...
Gdy wyszedł z podziemia,
to skończył pod ziemią.
"Lepszy świat" to firmy nazwa oklepana.
Lepiej się sprzedaje szyldzik "Dobra zmiana".
Parki przędą życia nici...,
jak przestaną będziesz w rzyci.
Gdy łzy przelewacie płaczki,
my cieszymy się.
Robaczki
PS Czemu? Temat na poemat,
trzeba tylko wgryźć się w temat.
Zawały - Zator - Zgon - Zagrzeb - Zakopane.
Mieszkańcom Piekła wiedzieć trzeba,
że mogą przenieść się do Nieba.
Wszystkich porusza,
że się nie rusza.
Spoczywał w pokoju i miał święty spokój,
lecz przyszedł komornik i zajął mu pokój.
Krzyknął pionek na A4,
więc trafił do tej kwatery.
Trzech żon komitet pożegnalny
stwierdził, że koniec miał fatalny.
Wkrótce was spotka...
inna wywrotka.
Tu leży on - Zgon.
Wielu nie leży,
że tutaj leży.
Stary kawaler,
zatwardziały
wśród pań roztacza swoje wdzięki
tak, jakby one nie wiedziały,
że zatwardziały - w łóżku miękki.
A to nie warta skórka wyprawki,
a to nie warta wyprawka skórki,
ale jest zawsze warta wyprawka
do myśliwego, który ma córki.
Upadła nim padła.
Wśród poetów jest niejeden taki troglodyta,
co za cnotę poczytuje to, że nic nie czyta.
- Co robić na starość, gdy strzyka i boli?
- Rób to, co za młodu, tyle że powoli.
Gdzie nie posłucham, mówią artyści:
jak nie bigoci, to nihiliści.
Setną sprawę ma, nie jedną,
bo w stu sprawach trafił w sedno.
Uff, w samą porę
trysnął humorem.
Leży mu wciąż na wątrobie
problem, czy kolega
zalega na jego żonie,
czy na niej polega.
Co ci po cioci.
Duszę, bo muszę.
Mógłbym napisać wiersz o miłości
ale niestety
nie chcę, więc niechaj go wam napiszą
smętne kobiety
i niechaj potem go przeczytają gdzieś
przy pączuszku,
a ja tymczasem zajmę się kwestią...
miłości w łóżku.
Nie obchądzą ich dziś wcale
dochodzące głosy,
że w programach trzeba zadać
pytania, nie ciosy.
Choć rozłożyła się wskutek zgonu,
to piersi jędrne, bo z silikonu.
Telewizja kształci masy,
każdy dzisiaj wie tak wiele,
że bez trudu da odpowiedź
na pytanie w audiotele.
A pytania te, zaznaczam,
są niezwykle podchwytliwe -
Czy do ssaków zaliczamy:
- psa
- fortepian, czy
- pokrzywę?
Mini komputer,
mini wieża,
mini telefon,
wszystko mini.
Na widok mięsa
pies się ślini,
bo choć jest maxi,
to żre mini.
Nie zapomnę nigdy tego obrazu,
gdy liliput stanął przy koszykarzu.
Głowę zadarł wysoko do góry
i powiedział: - Wszystkie świata kultury,
te, co zwą się poboczne i główne,
jak my obaj, są sobie równe.
Dziurawy koszyk Chińczyk ma,
więc jego praca rok już trwa,
bo chociaż żwawo zbiera ryż,
w koszu nic nie ma ciągle, gdyż
dziurawy koszyk Chińczyk ma,
więc jego praca rok już trwa,
bo chociaż żwawo zbiera ryż,
w koszu nic nie ma ciągle, gdyż...
Mała jaskółka pod Sokółką
jak nakręcona lata w kółko,
pomóc jej chce weterynarz,
patrzy i mdleje,, ponieważ
mała jaskółka pod Sokółką
jak nakręcona lata w kółko,
pomóc jej chce weterynarz,
patrzy i mdleje,, ponieważ...
Syzyf na górę toczy głaz,
już niewiadomo który raz,
bo tuż przed szczytem robi bęc,
kamień się stacza w dół mu, więc
Syzyf na górę toczy głaz,
już niewiadomo który raz,
bo tuż przed szczytem robi bęc,
kamień się stacza w dół mu, więc...
Emeryt pewien mówił: - ech -
i co dzień rano dom uciech
odwiedzał. Gdy sklerozę masz,
strzeż się burdeli, ponieważ
emeryt pewien mówił: - ech,
i co dzień rano dom uciech
odwiedzał. Gdy sklerozę masz,
strzeż się burdeli, ponieważ...
Gdy zajęczyca kic, kic, kic,
to na nią zając hyc, hyc, hyc,
bo taki to zajęczy wic,
że tak, jak gdyby nigdy nic,
gdy zajęczyca kic, kic, kic,
to na nią zając hyc, hyc, hyc,
bo taki to zajęczy wic,
że tak jak gdyby nigdy nic...
Orkiestra, którą skleroza zżera
gra wciąż "Bolero" mistrza Ravela,
bo gdy ostatni akord brzmi,
ktoś zapomina się w niej i
orkiestra, którą skleroza zżera
gra wciąż "Bolero" mistrza Ravela,
bo gdy ostatni akord brzmi,
ktoś zapomina się w niej i...
Kto chce ujrzeć perpetuum mobile
patrzy jak się kochają Godzille.
Wiecznym są automatem
w swych igraszkach, a zatem
kto chce ujrzeć perpetuum mobile
patrzy jak się kochają Godzille.
Wiecznym są automatem
w swych igraszkach, a zatem...
Że nie urwie się w końcu łeb kota,
który śledzi wahadło Foucault’a.
Patrzę z podziwem, bo
intryguje mnie to,
że nie urwie się w końcu łeb kota,
który śledzi wahadło Foucault’a.
Patrzę z podziwem, bo
intryguje mnie to...
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024