Nad Wilejką do żony Domejki Dowejko
rzekł zabawmy się z sobą pani dobrodziejko.
Domejkowa już po chwili
się zgodziła i zrobili
to co z żoną Dowejki w tym czasie Domejko.
Gdy Gerwazy na Litwie w Robaku Soplicę
wyczuł, to wnet poruszył całą okolicę,
Wszystkim tym, co tam żyli,
mówił: - Robak z tequili
w pewnej chwili się przerzucił na Soplicę.
Wojski z Litwy dni swoich nie dożył,
gdy bawoli róg w usta swe włożył.
Dodać sobie pozwolę,
że róg był na bawole,
który jedną z bawolic chędożył.
Cymbalistów to na Litwie było wielu,
lecz najlepszym z nich był Jankiel. Na weselu
Tadeusza i Zosi w cymbały
własną pałką uderzał, szalały
więc kobiety, krzycząc: - Mocniej wal Jankielu!.
Gdy w Soplicowie Telimena gra w warcaby,
to pod stół zerka wciąż nerwowo, czy tam aby
nie wlazł Kusy z Sokołem,
bo te charty dwa społem
mają opinię wszędy, że to psy na baby.
Telimenie na Litwie to dobrze się wiedzie:
towarzystwo ma przednie, nie żyje też w biedzie,
zajazd szlachta planuje,
z czego ona wnioskuje,
że niechybnie ją szlachcic niejeden zajedzie.
Telimena przy zamku Horeszków
dopuszczała rozlicznych się grzeszków.
Gdy wetknęła raz zadek
do mrowiska, to Tadek
mrówki ściągał z niej sam, bez koleżków.
Kiedy Adam się wspiął na Ajudah,
obmacywać się zaczął po udach
napisali też w Onet,
że wieszcz skrobnął tam sonet,
ale szło mu to tak, jak po grudach.
Kiety Adam przeszedł się po Czatyrdahu,
upocony był i utytłany w piachu,
wycieńczenia był bliski,
miał na palcach odciski.
Na co mu to wszystko było? Chyba na chu.
Na sabacie czarownice z Łysej Góry:
i te suche, i te słusznej dość postury,
wabią wdziękiem swym szatana,
rozkładając już od rana
nogi na bok, tyłek wznosząc zaś do góry.
Czarownice, nie dziewice, są w Eastwick,
co opisał dość obszernie raz Newsweek,
chętne zawsze na wybryki
na tylnej kanapie bryki,
więc do Eastwick się wybieram i to w mig.
Czarownice z londyńskiego East Endu -
twórczyniami ciekawego są trendu,
by na miotły nie wsiadać,
ale..., aż głupio gadać,
się nadziewać na te miotły, z rozpędu.
Kiedy pewien Helmut jechać miał do Salem,
miał dylemat - bez krasnala, czy z krasnalem,
więc mu kumple powiedzieli:
- jedź z krasnalem, bez Angeli,
bo nie trzeba innych już czarownic w Salem.
Chupacabrę widząc chłop na Portoryko,
jak ssie kozę, rzekł do żony: - Spójrz Eryko,
toż to abrakadabra,
jak ssie ta chupacabra.
Jakaż ona "obezsana" z erotyką.
Leslie Nielsen zbierał chabry w Stanie Teksas
i oralny z chupacabrą miał tam seks raz.
Chupacabra rzekła doń:
- daj mi Leslie "Nagą broń".
Leslie dał jej, no i przeżył wiele ekstaz.
Chupacabra w pewnym dworku (miasto Zabrze)
się dosysa wciąż do świeczek w kandelabrze.
Po niespełna godzinie
cała jest w stearynie.
Przy tych świeczkach się zawsze ubabrze.
Chupacabra chupa chupsa raz w Meksyku
tak wyssała, że nic nie ma na patyku,
więc zaczęła ssać patyk,
a on niczym ekstatyk,
pragnął krzyczeć, lecz nie umiał dobyć krzyku.
- Nad La Pampa, gdy błyszczy już luna,
skrzy La Pampa się, jak Pampeluna -
myślę sobie przy lampie,
w mym kamperze, gdzieś w Pampie,
czule głaszcząc swojego maine coon'a.
Nad La Pampa dziś luna ma cycki,
więc zaczynam mój taniec zbójnicki,
czerwienieją mi licka,
chciałbym chwycić za cycka.
Mam do cycków stosunek laicki.
Nad La Pampa, nie patrzę na lunę,
lecz do ręki swej chwytam bazunę
i z pomocą bazuny
uszczęśliwiam dwie kuny,
a po wszystkim opalam się skunem.
Miała baba z Zatora indora...
Nie wsadziła go jednak do wora,
lecz pod swoją spódnicę,
więc ją spytał mąż Icek:
- Czy już czas, żeby wołać doktora?
Idźże Jasiek, idź na Turbacz
i na laskę, i na wór bacz,
czyli miej baczenie
na swe przyrodzenie,
Idźże Jasiek, idź na Turbacz.
Niedołężna wieśniaczka z "Hawaji",
to "caluchno se" rady nie "daji".
Nie karmi krowy, nie poi,
więc mućka ryczy, nie "poji",
ona z tego "se" sprawy nie "zdaji".
Wokalista rockowy w Whitechapel
pruł się bardziej niż ci z innych kapel.
Miał mutację i chrypę,
nie był to Jack the Ripper,
lecz swym pruciem siał grozę w Whitechapel.
Detektyw Sherlock Holmes z Baker Street
do Tower trafił dziś przez błąd w PIT.
Wyciągnąć pomógł takie wnioski
polski detektyw K. Rutkowski,
więc błąd w PIT to zapewne jest kit.
Gdy odwiedził Szwecję Sherlock zwany Holmes'em,
to się starał, by się Sztokholm stał Stock-Holmes'em.
Ze sztokholmską komuną
wypił stock'a, lecz runął
jego plan, więc doprawił się bolsem.
Poirot jadąc Orient Expressem,
się zachwycił stylowym sedesem.
Sedes był niczym z Desy,
przy nim inne sedesy
można olać, o tak, interesem.
Nie stroń, by zobaczyć ten Ustroń
W Ustroniu tym znajdź jakąś ustroń,
siądź w tej ustroni na stronie,
i pomyśl, czy wiesz że Ustronie,
to nie jest to miejsce, co Ustroń.
W Radomiu zaś pójdź na Ustronie,
i stań tam gdzieś sobie na stronie.
Ustronie nie Ustroń,
lecz ma (tą, ten) ustroń,
tak w necie czytałem na stronie.
Mieszka w Warszawie rysownik, który
karykaturę karykatury
chciał narysować,
więc mu pozować
postanowił minister kultury.
Karykatur rysownik w Phenianie
Kim Dzong Una raz skrobnął na ścianie.
To był błąd, Karykatur
takich, jak Kim kreatur
niebezpieczne jest tu rysowanie.
Karykatur mistrz siedzi dziś w Tworkach.
Trafił tu wczorajszego wieczorka,
Twarz Afganki rysował,
cztery dni, aż zbzikował,
bowiem w burce nie było otworka.
Renia co mieszka gdzieś pod Zwoleniem
karykaturę na zamówienie
chce sobie zrobić, więc fotkę
wysłała, dostała notkę:
- tej przysłanej na lepszą nie zmienię.
Pijakowi niejednemu z Murzasichla
odpowiada, że tak ciągle chla, chla i chla.
W Murzasichlu dużo murów,
ochlaj toczy się pod mur ów,
albo inny i tam dalej chla, chla i chla.
W Pałacyku na Woli u Michla
pewna lala jest spod Murzasichla.
Nie wiem co jej się dzieje,
Z Michlem chleje i chleje,
w Murzasichlu natomiast chla i chla.
Pewna lala, jak talala z Murzasichla
do Warszawy zapitala, żeby Michla
spytać czy on pozwala,
żeby sobie ta lala
la-la-la śpiewała kiedy chla chla i chla.
Z tego znana jest Lola pod Murzasichlem,
że szaleje, jak tralala z pewnym Michlem,
on na wiele jej pozwala
bo z tej Loli niezła lala.
W Murzasichlu to raz spotkał nawet ich Lem.
Pomysłowy pewien Honzik (Frydek-Mistek)
to do pracy swej ubierał tylko listek.
Nie był to listek klonu,
dębu, graba, jesionu,
ale taki od kasjerki lisek-świstek.
Pewien Honzo co pochodził z Frydka-Mistka,
postanowił, że dziś zrobi frytkę z gwizdka.
Zamiast wtykać ten gwizdek
tam gdzie chłopy. On gwizdek
do oleju włożył i wysmażył "gwizdka".
Pewien człowiek, który żył pod Frydkiem-Mistkiem
twierdził, że od rzęs zaraził się rzęsistkiem,
złapał także był kiłę,
kiedyś, gdy leciał iłem,
jechał ziłem, albo też od "okilistek".
W pewną część ciała, załóżmy w Huy,
Belgów wciąż żądli owadzi rój:
Os, pszczół, czy też szerszeni?
Nie ważne, są użądleni,
więc pogrąża się w bólu ich Huy.
Przewodnikiem był po mieście Huy
pomarszczony i łysy już zbój,
przy tym wielki po zbóju,
więc go widać w tym Huy'u
było dobrze, jak w filmach "A fuj!".
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024