Bajka o dwóch stoikach
W zdewastowanej kamienicy
Mieszkali starzy dwaj stoicy,
Klepali biedę w czterech ścianach
I per aspera zawsze z rana.
Prawie nie jedli, bo i po co,
Wszak nie jedzenie ma być mocą
Lecz czyn szlachetny, toteż starcy
Tak byli syci, jak i dziarscy.
Wobec występków byli srodzy,
Emocje swoje wciąż na wodzy
Trzymali.
Jednak w zwątpień chwili,
Obaj do siebie tak mówili:
- Dziś droga cnoty trudna, śliska.
- Co krok agencja towarzyska
Kusi doznaniem super wrażeń.
- Szał młodych ciał i full masaże.
- Poza tym wokół pub przy pubie,
Więc myśl o piwie i o babie
Niczym ból zęba jest natrętną
- I naszą drogę czyni krętą
- Lecz cóż, choć żądza nas rozpiera,
Niech żyje cnota,
- Per aspera.
Na nic ta piękna deklaracja,
Bo inna była życia racja,
Kryzys idei się nasilał,
Aż przyszła wreszcie taka chwila,
W której bez słowa dali nura
Wprost do night clubu Epikura,
A tam dziewczęta niczym z ciasta
Poprzytulały ich ad astra.
Na młodych dziadków
Miał cztery lata, kiedy zrobił
W swej piaskownicy pierwszą babkę.
Jak widać babki go zgubiły,
Ma lat czterdzieści i jest dziadkiem.
Absolwentka
Absolwentka Filozofii
Kowalska Monika,
Zgrabne nogi, niezły profil,
Reszta też nelicha
Powracała wraz z dyplomem
Na wieś PeKaeSem
I myślała:
- To już koniec
Przepadłam z kretesem.
Na cóż trudy, wyrzeczenia,
Łapówki?, na darmo.
Ja – magister filozofii
Będę stara panna,
Bo nie wydam się za Józka,
Choć ma w bród pieniędzy.
Nie pogadam z nim o bycie
I o transcendencji.
Może Zdzicho? Dobry chłopak,
Prawy, gospodarny....
Ale chodzi w mokasynach
I do spodni czarnych
Wciąż skarpetki białe nosi,
Słucha disco polo...
Nie wytrzymam z takim chamem.
Dolo moja, dolo!
Jest tez Krzysiek od Nowaków
Lecz to straszny prostak.
Zanim skończył podstawówkę,
W każdej klasie został
Na dwa lata. Cóż, ze teraz
Jest pan na zagrodzie.
Jest też Heniek, lecz on ciągle
Wódę chla w gospodzie.
Jednym słowem nie ma dla mnie
Chłopa w całej gminie.
Co zostaje? – pięć hektarów,
Krowa, kury, świnie.
O rozprutym
Wszystko, co skrzętnie skrywał
w swym brzuszku,
Teraz leżało na jego łóżku.
Spytałem pewnego prawnika,
Czy w kiosku z prasą potrafi
Wskazać, gdzie erotyka
Skłania się ku pornografii,
Bo jak wiadomo ta druga
Ma swój paragraf w kodeksie,
A erotyka to sztuka.
Obie zaś pławią się w seksie,
Więc rzeczą jest oczywistą,
Że ja – chłop prosty – mam problem,
Kto świnią jest, kto artystą,
I co jest złe, a co dobre.
To kwestia bardzo złożona,
Odrzekł mój drogi rozmówca,
Różne być mogą kryteria,
Granice dyktują gusta,
A gustów tyle, co ludzi,
Co mówię, o wiele więcej,
Bo sam Pan wie, gust się zmienia,
Gdy się wychyli dwa głębsze.
Tłumaczył jeszcze mi długo
Złożoność tego problemu,
A w sumie nic nie wyjaśnił.
Nie wiem, czy nie chciał, czy nie mógł?
Wiem jedno, stałem przed kioskiem,
Jak stoi uliczna lampa,
A w głowie piętrzył się problem:
- Co wybrać, „Catsa”, czy „Wampa”?
Stałbym na pewno tak długo,
Gdyby niespodziewanie,
Nie zapytała mnie żona:
- Co ty tu robisz, kochanie?
Diogenes
Diogenes szukał człowieka
wśród tłocznych ulic Aten
w słoneczny dzień z lampą w dłoni
dzisiaj po wielu wiekach
wszczęto poważną debatę
o jego prawdach i o nim.
filozofowie poddali
utarty sąd pod krytykę:
- Diogenes był krótkowidzem bardziej
niżeli cynikiem
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024