Pewien Bernard w teatrze w Ultrechcie
Buchnął brechtem będąc na Brechcie.
Słysząc te brechty
Ktoś krzyknął: " Ech ty,
Skończ się brechtać, a zresztą, a niech cię...!".
Pewna Blanka z Casablanki
Obrabiała z kasy banki.
Gdy znikła Blanka
To Casablanka
Zachodziła w głowę, gdzie jest kasa Blanki.
Brzeczysława - brzydula spod Brzeszcza
Na młodego uwzięła się leszcza.
Już łóżko trzeszczy,
Więc choć leszcz wrzeszczy,
To pół Brzeszcza ze śmiechu się zeszcza.
Pewien cukiernik z Nowego Sącza
Poncz sączył kiedy biszkopt nasączał.
Gdy pracę kończył,
Jak jeleń rączy
Do lasu gnał i żarł pnącza.
Pewien don kochał donnę Donatę.
Co dzień jej nucił denną sonatę.
Nie była skłonna
Być z donem donna,
Więc biedny don jest denatem.
Pewna dziewczyna w Trydencie
Lubiła w trąbę dęcie.
Raz kiedy trąbę w dłoń ujęła
Z takim zapałem w nią zadęła,
Że aż w trąbie powstało wydęcie.
Sucha Elżbieta, co mieszka w Tylży
Mocno nawilża się przy odwilży.
A myśli Tylża
Ze się nawilża
Gdy ją zelży ktoś, lub gdy ją zwilży.
Pewien facet z Zanzibaru
Chodził pijać ice tea do baru.
Przez ciągłe picie ice tea
Nos mu się całkiem zmarszczył.
To był objaw chronicznego kataru.
Pewien mężczyzna z Wiesbaden
Dostał fisia przez babę,
No i przez tego fisia
Zaczęło wszystko mu zwisać,
Aż zawisł vis a vis Wiesbaden.
Pewien mer
Nie grał fair.
A dzisiaj mera
Złość wielka zżera.
Bo stracił władzy ster.
Pewien młodzieniec ze wsi Tenczyn
Szok przeżył podczas swych zaręczyn.
In spe teść do in spe zięcia
Rzekł: - ja ci chłopie zaręczam,
Że słono zapłaci za ten czyn.
Nie przyjechał na Jazz Jamboree
Pewien jazzman, co przez dżem, był chory.
Fani jazzu myśleli czemu
Jazzman zatruł się słoikiem dżemu
I zakończył z Jazz Jamboree love story.
U znanych braci Lumière
Pewien kamerdyner
Miał pracę niezbyt różową,
Lecz trafił na kliszę filmową,
Gdy jadł w świetle kamer dinner.
Pewien capo di tutti capi
Kapusia na Capri ucapił.
Kapuś przez capo zwany capem
Kopnął w kalendarz, bo dostał w czapę,
By już nikt się kapować nie kwapił.
Żył pewien Karol w Karlovych Varach,
Co moczył wargi w różnych wywarach.
Raz pewien wywar
Do warg mu przywarł,
Więc nie całuje go stara.
W Hong Kongu grywał w ping-pong
A la longue z King Kongiem King Kong.
Lecz nagle piłka od ping-ponga
Trafiła w czuły punkt King Konga,
Więc gong zadzwonił ding-dong.
Pewną kokotę w koku,
Na oku miał gang z Bangkoku.
Szykował gang na bank skok,
I chciał w kokoty kok
Ukryć worki z łupem po skoku.
Spostrzegł raz młody konduktor,
Że mu przecina kondukt tor.
Wrzasnął: - O Boże,
Kondukt na torze,
Lecz pociąg już wciskał kondukt w tor.
Pewien malec tańcząc walca
Pewnej Alce urwał palca,
Potem jak walec
Zgniótł malec palec
I dał Alce, bo to typ był zwyrodnialca.
Jeden mułła z drugim do spóły
Hodowali dorodne dwa mułły.
Szybko jednak upadła ich spóła,
Bo ktoś mułło powiedział do muła,
No a mule powiedział do mułły
Roch, gdy Dobrochny ujrzał kaczuchnę,
Jęknął: " wybuchnę, jak se nie dmuchnę",
Ale Dobrochna
Strzeliła foch na
Rocha, bo Roch był starym już próchnem.
Dziwny obiekt z nieziemskich galaktyk
Do zmysłowych nadawał się praktyk.
Szczęsnym zrządzeniem losu
Trafił tu, wprost z kosmosu
Na leczący nerwice psychiatryk.
Pojechał ojciec – synoptyk
Do syna. Jego syn – optyk
Jak tyka chłop,
Wzrost po sam strop,
A przy tym gruby, jak snop tyk.
Pewien Polonus z Chicago
Uwielbiał pokicać nago,
Lecz żadna z Chicago dziewica
Nie chciała razem z nim kicać,
Choć heca ta podniecała go.
Przedsiębiorca pogrzebowy podjął kroki,
By do jego firmy szły zwłoki z Milwaukee.
Pracuje teraz całą dobę,
Bo uświadomił szybko sobie,
Że zwłoki nie cierpią zwłoki.
Raz pewien punk w Pekinie
Poszedł coś zjeść po kinie.
Z tego co mówił, wynika,
Że zjadł pół pekińczyka
Po pekińsku, zapeklowanego w winie.
Raz cycatą Rebekę w Lubece
Przypadłości dopadły kobiecę
Stwierdził to pewien baca,
Co ją dość często obraca,
Gdy dla hecy podwinął jej kiecę.
Jest pewien rolnik w Rykach
Co jak nikt zna się na trykach.
Choć miewa tiki
To on i tryki
Biorą udział w filmowych trikach.
Raz w Osace pewien Sasza przeżył szok,
Gdy do sushi zamiast sake dostał sok.
Jak zrobił drakę,
To dostał sake,
Które pił ze smakiem, aż się urżnął w sztok.
Pewien mieszkaniec Serbii
Zakupił w sklepie ser brie.
W tym serze był orzeszek,
Gdy Serb jadł ser na deser
To ząb mu się wyszczerbił.
Sprzedawca damskiej konfekcji
Z powodu strasznej dysleksji,
No a do tego dysgrafii
Zamówić nie potrafił
Kolekcji, co byłaby seksi.
Pewien Lach machnął donos do szacha.
Pisał: - Szachu, twa córka ma gacha.
Rozwiązał szach
Problem ciach - pach.
Zjadła gacha wilków wataha.
Lodka piekła przepyszną szarlotkę,
Kiedy nagle ogarnął szał Lodkę.
Ktoś wrzucił do szarlotki
Wystrzałowy szal Lodki
I zszarzałą na spodku szalotkę.
Dwa młokosy czyli szczyle
Sczezły tudzież zmarły w Chile.
Po szczypcie chili
Szczątki tych szczyli
Grzeje chili w zimnej mogile.
Stare truchło z okolic Tuchowa
Delikatnie pan grabarz tu chowa,
Bo gdyby truchło
Nagle wybuchło,
Trzeba by je tu chować od nowa.
Grał na tam-tamach Tymon z Tymbarku
Tumaniąc tłumy w tamtejszym parku,
Aż w groźnym tonie,
Ktoś rzekł: "Tymonie
Weź tam-tamy i graj tam - w tym barku".
Znanym zbieraczem bilonu
Jest pewien stary Bill z Lyonu.
Bill ma pawilon,
W nim liczy bilon.
Doliczył się pięciu bilionów.
U pana Zdzicha z Tych
Widziałem piękny sztych,
Na którym wzdycha
Do Zdzicha Krycha,
Bo szychtę skończył Zdzich.
Straszyła Grzesia Zosia w Wąbrzeźnie,
Że jak nie weźmie jej on, to sczeźnie,
A że jest niezła,
Szkoda, by sczezła,
Więc Grześ wziął ją, lecz dosyć pobieżnie.
Pewien totalny żul z Żar
Z rana na kaca żur żarł.
Codziennie żarł ten żur,
Czy deszczem prało z chmur,
Czy z nieba lał się żar.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024