Pewien emeryt z gminy Świebodzin
Aktywnym członkiem jest Ligi Rodzin.
Kiedy Giertycha
Słucha, to wzdycha
I z ekstazy nie wychodzi wiele godzin.
Pewien bloger na blogu
Pisał bzdury o Bogu.
Wołam więc: - Boże,
Jeżeli możesz
Na zawsze go z bloga wyloguj.
Żył pewien chłopczyk w Warmińskim Stoczku,
Co chciał pójść w ślady narciarskich skoczków.
Swoich kolegów bardzo zaskoczył,
Kiedy ze stołka, jak skoczek, skoczył
I nie płakał, choć mu pękło coś w kroczku.
Pewien członek Sojuszu
Ból czuł straszny w podbrzuszu.
Wspierały członka członkinie,
Mówiły ból ten ci minie
I minął, gdy zrobił siusiu.
Na górskiej hali Danuta
Znalazła jakiegoś buta.
Jednak z hali but
To nie halibut,
Więc uczta nie będzie suta.
O elektorat w Drzewicy
Walczą wciąż politycy.
Który nie walczy,
Leży na tarczy,
Lub wisi na szubienicy.
Drzewiczanin, gdy pojechał na Słowację,
To Słowaków wnet wprowadził w konsternację.
Widząc Gerlacha
Śmiał się - ha ha ha,
bo z Gerlacha tu przyjechał w delegację.
Na Śląsku żył pewien Ecik,
Co tupet miał i tupecik.
Ludzie, co żyli z nim na kupie
Mówili, że Ecika tupet,
Bardziej niż tupecik szpeci.
Pewien emeryt, co mieszka w Krośnie
Ma starą miłość w Starej Miłośnie.
Gdy pójdzie spać jego stara,
Wyje, choć nie wyć się stara
Za tą starą miłością żałośnie.
Z lewej frakcji eurodeputowany
Przez pismaka był indagowany
O kwestie wiary.
Odrzekł więc: - stary,
Ja jestem ekskomunikowany.
Pewna Ewa ze Starej Kiszewy
Ma niezwykle toksyczne wyziewa.
Po jej wyziewach
Liścia na drzewach
Nie uświadczysz i stracisz zasiewy.
Pewien gliniarz – kolegi mego wujo
Wciąż czatował na tych wszystkich, co czatują.
- Co robił? – zapytacie.
Czatował na tych na czacie,
Czyli skrycie badał o czym konwersują.
Szedł przez ulicę Hożą
Gościu, który był w porzo
I nagle wpadła mu w oko
Laska, co była spoko.
Dziś wypasiony team tworzą.
Pan Gromosław – mieszkaniec Gromnika,
Kiedy idzie, to wciąż się potyka,
Choć równe nogi
Ma do podłogi
To spomiędzy nich sterczy mu tyka.
Na harcerskim obozie zuch z zuchem
Obalili w namiocie siwuchę.
Kiedy przed druhną
Jeden z nich chuchnął,
To swym chuchem z nóg zwalił dziewuchę.
Pannie Joannie z okolic Mniszka
Już od lat myszką trąciła myszka.
Choć czuje chuć,
To męską młódź
Zamiast do niej ciągnąć, ciągnie do kieliszka.
Na filozofie kandydat
Dostał pytanie z Kandyda.
Głowi się teraz:
- Kandyd Woltera
Wydał, czy Wolter Kandyda?
Pewien kawaler z Drzewicy
Chciał oddać serce dziewicy.
Znalazł jedną,
Lecz w tym sedno,
Że nie godzi się oświadczać zakonnicy.
Na planie filmowym w Irkucku
Powiedział Kazimierz Kutz „ku...”
Gdy zmarzły Kutza
Nerki i płuca,
Jak Kutz mógł mówić po ludzku.
Do księdza przyszła raz babcia,
By mszę zamówić za papcia.
Ksiądz kajet wyjął
Intencję przyjął
I dostał miast kasy – „Bóg zapłać”.
Pewien szewc, gdy w pasję wpadł szewską,
Źle obchodził się z żoną – Tereską.
Próżno dostawał od „Amnesty”
Prośby, petycje i protesty.
Wciąż pogwałcał Konwencję Genewską.
Szła dziewczyna ze smutną miną
Do fabryki lodów „Bambino”.
Była smutna, bo miała powody,
Każdy wiedział, że robi lody
I to było jej smutku przyczyną.
Raz pewien giełdowy makler
Zaczął narzekać na kler
I tak był przy tym zajadły,
Że akcje w niebie mu spadły,
Bo to był czarny charakter.
W Świdnicy żył pewien malec
(Okropny zwyrodnialec).
Chciano go oddać do ochronki,
Bo w dziurkę świnki skarbonki
Codziennie wkładał palec.
Pewna mężatka z Pasłęka
Lubiła w nocy postękać.
Mąż jednak nie miał nic z tego.
Spytacie pewnie dlaczego,
Po prostu bolała ją szczęka.
Pewien mieszkaniec Andrychowa
Kasę na wyjazd w Andy chował,
Lecz z niewiadomej przyczyny
Miast w Andy trafił w Apeniny,
Więc na Andy musi zbierać szmal od nowa.
Pod spódniczkę Moniczki z Modlniczki
Wpełzły słodkie ślimaczki winniczki.
Teraz ochoczo
Dźwięcznie grzechoczą
W jej majteczkach, jak małe kamyczki.
Pewien pacjent na drzewicki uciekł zamek
Ze szpitala, w którym nigdzie nie ma klamek.
Królem na zamku się okrzyknął,
Lecz rządził krótko, bowiem zniknął
Wzięty w kaftan, gdy nastał poranek.
Zdziwi się, kto odwiedzi Ponidzie,
Bo tam wszyscy w pijanym są zwidzie
Starzy i dzieci
Piją, jak leci,
Aż dziw bierze, jak dobrze im idzie.
Biskupowi, co przybył do Rytra,
Na procesji zsunęła się mitra
Prosto na oczy,
Więc biedak kroczy
Tak, jakby wypił pół litra.
Pewien Ojciec Dyrektor z Torunia
Straszył babcię, że zniszczy ją Unia.
To po pierwsze, a po wtóre
Zabrał jej emeryturę
Więc z głodu umarła babunia.
Pewien Olo zrobił w bola
Pewną Jolę. Biedna Jola.
Szkoda Joli,
Serce boli.
Niech też w bola zrobi Ola.
Pan Jan Chryzostom Pasek
Uwielbiał wiejską kiełbasę
Więc pisząc swe pamiętniki
Wcinał kiełbasę jak dziki,
A potem – popuszczał pasek.
Pewien patolog sądowy
Badał tułów bez głowy,
A wszystkim dawał słowo,
że badał tułów z głową,
choć do badań miał tułów bez głowy.
W pewnym tramwaju na przedzie
Pewien pan podrywał panią w pledzie.
Lecz ona – starszej daty dama
Rzekła mu, że jest kawał chama
I chryzantemą już jedzie.
Jest pewna znana poetka w Liszkach,
Co tworzy wiersze… tylko o myszkach,
Je co dzień ptaszki,
Chrupie fistaszki,
A swe wiersze podpisuje – „Modliszka”.
Pewien policjant goniąc zakałę,
Próbował jakoś wydobyć pałę,
Lecz jego pała
W domu została.
Chyba musi przymocować ją na stałe.
Inspirację polityk z Chmielnika
Czerpie z tego , jak tryka tryk tryka.
I ma wyniki,
Do polityki
Ten obyczaj bez przerwy przenika.
Polityka pewnego z Grudziądza,
Dość surowo małżonka osądza.
Bo ten łajdus do dziwek
I do innych używek
Pociąg ma większy niż do pieniądza.
Pewna Ela czytała raz w „Vivie”,
Że wakacje warto spędzić w Tel Avivie
Lecz w Internecie pisał Dżihad,
Że ten Tel Aviv to jest kicha.
Ela nie wie, kto pisze uczciwie.
Pewną rencistkę panią Irenkę
Pewien rencista prosił o rękę
Lecz się wysławiał
Jakby miał zawał,
Bo połknął zbyt luźną szczękę.
Pewien facet strasznego miał zeza
pączek wziął, w oko wpadła mu beza.
A moja rączka
Chciała wziąć pączka,
Więc tego z zezem mi nie żal.
Leżałem tak,
Na wznak,
Patrzyłem w chmury,
Nagle z góry…
Narobił na mnie ptak.
Rencistka z miasteczka Skała
W procesji kwiatki sypała.
Dziś biedna chlipie,
Bo tak się sypie,
Że całkiem się posypała.
Pewien spragniony reporter
Zakupił piwa transporter.
Zwinął łyk fulla.....-
A w gardle gula,
Bo to nie full był, lecz porter.
Rogaś z Doliny Roztoki,
Horyzont ma niezbyt szeroki,
Bo zwykle robi pod siebie.
A teraz - w siódmym jest niebie,
Bo zaczął robić na boki.
Pewien rzeźbiarz, gdy rzeźbi z wapienia
To na wapień bez przerwy się wpienia.
Gdyby tak wapień
Zamienił na pień
Byłoby mu łatwiej rzeźbić bez wątpienia.
W pewnej kurii na temat pieniędzy
Straszny spór rozgorzał pomiędzy
Skarbnikiem kurii i kanclerzem.
Choć spór się toczył w dobrej wierze,
To prowadził do kurii nędzy.
Posprzeczała się z Malwiną Milena,
Bo Milena lubiła Szopena,
A Chopina
Wolała Malwina.
Obie twierdzą: – Na zgodę szans nie ma.
Strażak - ochotnik z ogniowej straży
O jakimś wielkim pożarze marzył.
Raz więc w ruinę
Nalał benzynę
I podpalił, lecz niestety się usmażył.
Strażak w ruinach zamku w Drzewicy ,
Sprawdzał osiągi swojej gaśnicy,
A był po piwie,
Więc się nie dziwię
Powodzi w tej okolicy.
Pewna pani za namową pisma "ELLE"
Zakupiła na nadwagę super żel.
Chociaż się cała
Wyżelowała
To ma rozmiar tak, jak przedtem - XXL.
Szef działu windykacji
biegł z windy do ubikacji.
Był cały siny.
Z pracy dziewczyny
Zadziwił tą zmianą karnacji.
Żeby móc zdobyć władzę,
Wszystkim u władzy kadzę,
A oni są bardzo radzi,
Że ktoś tak pięknie im kadzi
I nie wie, że jest kamikadze.
Pewnej Agi tato
Namawiał mnie na to i na to.
Znał się na tym, bo w PRL-u
Do współpracy namówił wielu.
Tata Agi to agitator.
Gdy je zupę Tereska spod Brzeska
To do zupy chlup, wpada jej treska.
Jest na to rada…
Pewnie się nada
Do tej treski gwóźdź, tudzież pineska.
Znałem kiedyś pewną Tereskę
Co nosiła eMkę lub eSkę.
Brzuch miała płaski,
Jak u szesnastki,
Ale na karku czterdziestkę.
Pan Tomisław – producent świec z Kłomnic
Co dzień klasztor odwiedza zakonnic
Siostry, choć skromne,
Zawsze są skłonne,
Nową partię od niego wziąć gromnic.
Do świeżej wdówki z Nieświeża
Jurny emeryt uderzał,
Bo nie przewidział chłopina,
Że serce mu nie wytrzyma
I będzie przy mężu jej leżał.
Polska tak jest katolicką,
Że serwuje wszystkim „Ickom”
Nieopodal synagogi
W pewnym barze niedrogim
Wieprzową kiełbasę zbójnicką.
Raz pewien Wiktor, co mieszkał w Równem,
Będąc we Głownie, nazwał je gównem.
Choć się poprawił,
Smród pozostawił.
Głównie dotknął ten błąd burmistrzównę.
Pewien człowiek w latach przestępnych
Zwykł dopuszczać się czynów występnych.
Ostatnim razem
Pieprzowym gazem
Pieprznął w miejscach ogólnie dostępnych.
Choć równa zeru jej masa,
To pisze wciąż o niej prasa.
Kto ją powąchał to twierdzi,
Ze chociaż pachnie, to śmierdzi
Co to? – wyborcza kiełbasa.
Zenon Zet – jurny chłop pod Zwardoniem
Cały dzień kopał się ze swym koniem
Wtem…, a to pech,
Koń Zenka zdechł,
Trzeba jakoś oznajmić to żonie.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024