W obecnych czasach nastąpił powrót do poezji Wschodu. Zabiegani, zagonieni Europejczycy zaczęli poszukiwać uniwersalnych wartości, którymi są: spokój, wewnętrzne wyciszenie, pewien kosmiczny porządek.
Taką właśnie szansę powrotu do utraconych wartości życia daje poezja, która przywędrowała do nas z dalekiej Japonii i Chin.
Haiku to uchwycenie w trzech linijkach wiersza naszej rzeczywistości, krótkiej chwili życia skazanej na zapomnienie. To także zaduma nad światem, sobą i przemijaniem. Filozofia Zen nie daje wiążącej odpowiedzi na podstawowe pytania. Stara się tylko, aby chwila, w której istniejemy, stała się dla nas obiektem zadumy, kontemplacji. Tak samo jak dawni mistrzowie sztuki Zen malujący jednym pociągnięciem pędzla ptaka, kwiat, bądź rybę, tak też współcześni poeci pochylają się nad wiecznością w obliczu zjawisk przyrody. A zjawiska te oddziaływają na naszą psychikę zaskakując nas różnorodnością form i gatunków. Na tym tle rozgrywa się odwieczny dramat człowieka zmagającego się z losem, dramat ludzkich nadziei, smutków i radości. Właśnie radość z przeżywanej chwili odnajdujemy w wierszach Mariusza Parlickiego z tomu „Podszepty chwili", gdzie:
***
marcowe słońce
starczyło aby rozgrzać
serce pierwiosnka
***
wiekowe dęby
podobnie jak ja mają
zielono w głowie
Przeżywanie swojej młodości nastraja do świata optymistycznie, nadaje mu sens i pozwala cieszyć się życiem. Nieprzypadkowo tomik wierszy haiku rozpoczyna się utworami o wiośnie, aby potoczyć się łagodną falą poezji poprzez wszystkie odcienie przemijającego lata:
***
po parasolu
spływają łzy rzęsiste
requiem dla lata
i kontynuować swą podróż w jesiennym labiryncie liści rozrzuconych przez wiatr:
***
upartym drzewom
na próżno wiatr przywraca
zrzucone liście
***
staruszka jesień
na żółtych kartkach pisze
testament liści
Jak czas, który nie ma początku i końca, odmierza niezmiennie rytm czterech pór roku, tak odwieczne prawo natury każe naszemu Odyseuszowi powrócić do początku swojej podróży. Zima jest w niej okresem pozornego spokoju, gdyż rozgrywa się w trakcie tej pory roku szereg małych dramatów życia:
***
nastała zima
wiewiórka twardy orzech
ma do zgryzienia
***
nie czas na miłość
Amor wypuszcza strzały
lodowych sopli
Zima i jesień to także czas refleksji, zastanowienie się nad sobą i drugim człowiekiem czas na pogodę i łagodny smutek przemijania. Ale samotność w wierszach Parlickiego zostaje zneutralizowana obecnością drugiej osoby, często równie samotnej jak sam autor. Dlatego miłość stwarza szansę lepszego bycia we dwoje, a co za tym idzie - zasmakowania wszystkich uroków życia. Czasami jednak uroki te zostają przyćmione, gdyż człowiek jest istotą ułomną. Drobne niedogodności związane z tym faktem stanowią dla Parlickiego ciekawy temat do kolejnych rozważań. Robi to w sposób dowcipny przekomarzając się ze swoją naturą i z naturą osoby mu najbliższej:
***
drapieżne zwierzę
nosi na swoich plecach
łagodna pani
***
usta kobiety
całują pomarańczą
mówią cytryną
Żart i groteska z jaką autor podchodzi do tego problemu, po części usprawiedliwiają naszą ułomną naturę. Tak więc bycie sobą manifestowane za pomocą faktów, czasami niezbyt przyjemnych, za to w pełni autentycznych, zbliża nas do siebie i sprawia, że jesteśmy bardziej świadomi i bardziej szczerzy:
***
stary kawaler
przez niedomyte okno
zerka na miłość
Odwrotną stroną manifestacji życia jest śmierć - „złodziejka smutków" kończąca nasz krótki żywot na tej ziemi, gdzie jesteśmy tylko „emigrantami z raju", którzy muszą „tak jak motyl odejść niepostrzeżenie na wieczną łąkę". Zatem wszystko co istnieje, istnieje tu i teraz, w naszej świadomości, obawach, lękach i radościach dnia powszedniego. Nie urońmy więc ani jednej kropli z przecudnego pucharu życia i pijmy z niego delektując się wszystkimi urokami naszej codzienności. Takie przesłanie przemawia do nas ustami poety. Przywołują je te krótkie wiersze na chwałę życia, przyrody i sztuki.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024