Czy to nam się podoba, czy też nie, tegoroczne lato dobiega końca. Jeszcze w ciągu dnia potrafi być przyjemnie ciepło, ale poranki i wieczory już ewidentnie zwiastują nadejście jesieni. Widać to też w naszych parkach, na skwerach, polach, sadach, czy ogródkach. Opustoszały wakacyjne kurorty, a dzieci i młodzież wróciła do szkół. Studenci powoli zjeżdżają się do akademickich miast, o czym świadczy większy tłok w środkach komunikacji publicznej i zakorkowane centra miast.
Zapraszam Państwa do lektury kilku moich wierszy poświęconych końcowi lata i zbliżającej się jesieni.
Nie pytaj mnie o koniec lata
Nie pytaj mnie o koniec lata,
nie pytaj kiedy przyjdzie jesień.
Jeszcze nad nami bocian lata,
czarne jagody jeszcze w lesie.
Nie pytaj mnie o lata koniec,
nie pytaj o jesienną słotę.
Ptaki śpiewają w drzew koronie
i ciepło w nocy pod namiotem.
O koniec lata mnie nie pytaj,
o dym gryzący z kartofliska.
Spójrz, róży nowy pąk rozkwita,
spójrz, letniej burzy piorun błyska.
Nie pytaj mnie o koniec lata,
wszystko ma swoją ostateczność.
Siądź ze mną, oczy światłem nakarm,
pamiętaj chwilę tę po wieczność.
Choć już w powietrzu chłód
Mgły rankiem jeszcze takie wiotkie,
sny rankiem jeszcze takie słodkie
i jeszcze letniość wód,
choć już w powietrzu chłód,
choć już w powietrzu chłód.
Słońce jak z zakurzonej szyby,
w wilgotnej ściółce lasu - grzyby,
a śliwki niczym miód,
choć już w powietrzu chłód,
choć już w powietrzu chłód.
Róża wciąż rodzi młode pąki,
zielone znów skoszone łąki
i oznak lata w bród,
choć już w powietrzu chłód,
choć już w powietrzu chłód.
Wieczorem w parkach zakochani
szukają miejsca, by być sami,
lecz to daremny trud,
choć już w powietrzu chłód,
choć już w powietrzu chłód.
Jak odchodzi lato
Lato odchodzi pomalutku,
nie ma konkretnej daty zgonu,
przerzedza grządka się w ogródku,
a czerwienieją liście klonu.
Na polach rżyska straszą smutkiem,
w lesie wyraźnie mniej szczebiotów,
dni znów się stają bardziej krótkie,
malwy nie wznoszą głów zza płotów.
Lato odchodzi pomalutku,
nie ma konkretnej daty zgonu,
żegna się z nami po cichutku
a znika - całkiem po kryjomu.
O tym, że nie ma go już z nami
możemy wiedzieć po obłokach,
pod nimi snują się nitkami
resztki po jego bujnych lokach.
Nie płacz
Choć lato mija, nie płacz.
Ostatni powiew ciepła
niech otrze łzę w twym oku.
Nie smuć się pierwszym chłodem,
zabierz na niepogodę
letniego sadu spokój.
Nie żałuj słodkich malin.
Niech zapach ich ocali
twa pamięć na tę jesień.
Niech będzie ci pociechą
w pamięci lata echo,
co niesie się po lesie.
Tymczasem ogrzej ręce
i nie smuć się już więcej,
bo nic nie zdziałasz smutkiem.
Babiego lata nitki
niech zszyją nastrój przykry,
że lato jest zbyt krótkie.
Do kominka rąbiemy już drwa.
i bulgoczą na ogniu powidła,
w radiu mówią, że lato wciąż trwa.
Lato trwa, a mnie jesień obrzydła.
Nie zaczęła się jeszcze naprawdę,
a już dała się liściom we znaki,
przemoczyła w ogrodzie mi ławkę,
na południe wygnała precz ptaki.
Dnia zabrała już tyle, co zdrowia
szef zabiera mi w pracy co roku,
strach pomyśleć, że trzeba od nowa
smaki lata w butelce czuć soku.
Nie pociesza mnie przędza pajęcza,
babim latem niech cieszą się dzieci.
Coś mnie od tej jesieni odstręcza,
a tymczasem za liściem liść leci.