Poważne i satyryczne wiersze i piosenki o księżach i o kościele
 
 
 
Księża od wieków inspirują twórców do pisania zarówno poważnych, jak i satyrycznych wierszy, czy piosenek na ich temat. W literaturze zarówno światowej, jak i naszej, rodzimej, można znaleźć wiele dzieł, które poruszają tematykę duchowieństwa i kościoła, ukazując zarówno pozytywne, jak i negatywne strony tej instytucji, co i jej kapłanów.
 
 
 
Wiersze o księżach często odnoszą się do ich roli w społeczeństwie, ich relacji z wiernymi oraz wewnętrznych dylematów, z jakimi muszą się zmagać. Z kolei satyryczne utwory krytykują czasem hipokryzję czy nadużycia wśród duchownych, rysując ironiczny obraz "wielebnych".
 
 
 
Poniżej prezentuję moje wiersze i piosenki o księżach i o kościele. Znajdziecie tu zarówno poezję refleksyjną, jak też bardzo emocjonalną, wreszcie utwory o satyrycznym, ironicznym, humorystycznym zabarwieniu.
 
 
 
 
 
 
 
Ksiądz
 
  
 
 
 
 
  Nikt jak on
 
 
 
  nie opowiadał o miejscach,
 
 
 
  w których nigdy nie był.
 
 
 
   
 
 
  
 
 
  Widziałem,
 
 
 
  czułem,
 
 
 
  wręcz dotykałem kamieni,
 
 
 
  po których stąpał ten,
 
 
 
  którego nigdy nie spotkał.
 
 
 
   
 
 
  
 
 
  Słuchałem z rozdziawioną gębą
 
 
 
  dowodów,
 
 
 
  których nie sposób udowodnić.
 
 
 
   
 
 
  
 
 
  Z początku nie weryfikowałem jego opowieści,
 
 
 
  wzbraniałem się przed nadgryzaniem jabłek,
 
 
 
  a w obfitym deszczu
 
 
 
  dostrzegałem zwiastun zagłady.
 
 
 
   
 
 
  
 
 
  Z czasem zacząłem je jeść,
 
 
 
  nie zważając na warunki atmosferyczne.
 
 
 
   
 
 
  
 
 
  Pamiętam,
 
 
 
  gdy odprawił w ostatnią podróż
 
 
 
  mojego dziadka,
 
 
 
  machając mu kropidłem na pożegnanie.
 
 
 
   
 
 
  
 
 
  Potem opowiadał, że dziadek jest w niebie
 
 
 
  tak pewnie,
 
 
 
  jakby dostał od niego widokówkę.
 
 
 
   
 
 
  
 
 
  Spotkałem go po wielu latach,
 
 
 
  przypadkiem,
 
 
 
  opowiadał te same historie,
 
 
 
  ale jakby trochę ciszej,
 
 
 
  mniej stanowczo,
 
 
 
  z większą nadzieją ,
 
 
 
  niż wiarą,
 
 
 
  że się nie myli.
 
 
 
   
 
 
 
  
 
 
 
   
 
 
 
   
 
 
  
   
   
Na kolędzie
 
    
 
   
   
   
    Zapytała Zosia księdza na kolędzie:
   
 
   
    - Czy na tamtym świecie, lepiej niż tu będzie,
   
 
   
    I czy tak w ogóle warto mieć nadzieję,
   
 
   
    Że prócz tego świata, ten lepszy istnieje.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Ksiądz, co w tych tematach czuje się, jak ryba,
   
 
   
    Odpowiedział: - Zosiu, lepiej będzie, chyba.
   
 
   
    Bo chyba istnieje prócz tego padołu
   
 
   
    Świat zapowiadany w tysiącach kościołów.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Chyba, bo na pewno nie wie, bądźmy szczerzy,
   
 
   
    Chyba, ale chyba warto jest w to wierzyć
   
 
   
    I tak chyba wierzy świat przez pokolenia,
   
 
   
    Bo łatwiej niż: - żegnaj, mówić: - do widzenia.
   
 
   
     
   
 
   
    
   
 
    
   
 
   
 
 
 
   
 
 
  
   
   
Klasztor zamknięty
 
    
 
   
   
   
    Przyschnięte światło na witrażach
   
 
   
    mroku i chłodu nie odmieni,
   
 
   
    a jednak wciąż ktoś krok powtarza,
   
 
   
    za życia wtapia się w świat cieni.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Wśród czterech ścian, gdzie cisza krzyczy,
   
 
   
    a świat oddziela w oknie krata,
   
 
   
    nikt w kalendarzu dat nie liczy,
   
 
   
    chyba, że jest to śmierci data.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    O cel pytamy, sens drążymy
   
 
   
    tej wegetacji, czy istnienia,
   
 
   
    z oddali wzrokiem ich śledzimy.
   
 
   
    Czy więcej światła w nich, czy cienia?
   
 
   
     
   
 
   
    
   
 
    
   
 
   
 
 
 
   
 
 
  
   
   
Modlitwa
 
    
 
   
   
   
    Ja ciągle Boże w Ciebie wierzę,
   
 
   
    choć kościół Twój omijam bokiem,
   
 
   
    bo mierżą mnie Twoi pasterze,
   
 
   
    łypiący nienawistnym wzrokiem
   
 
   
     
   
 
   
    na tych, co mają dość ich krętactw,
   
 
   
    z religii uczynionej firmy.
   
 
   
    Ja ciągle wierzę Boże, więc spraw,
   
 
   
    by ten Twój kościół stał się inny,
   
 
   
     
   
 
   
    bo jeśli nie, to w Twym kościele
   
 
   
    jak teraz Ojcze mój Niebieski,
   
 
   
    dobra wciąż będzie niezbyt wiele:
   
 
   
    tylko mozaiki, stiuki, freski.
   
 
    
   
 
   
 
 
 
  
 
 
 
   
 
 
 
   
 
 
  
   
   
Mój Kościół
 
    
 
   
   
   
    Ja nie odchodzę od Kościoła,
   
 
   
    nie składam aktu apostazji,
   
 
   
    tylu odeszło dookoła,
   
 
   
    a ja nie umiem się odważyć.,
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Ja nie odchodzę od Kościoła,
   
 
   
    inni odeszli, to nie szkodzi,
   
 
   
    ja nie odchodzę od Kościoła,
   
 
   
    tylko ode mnie On odchodzi.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Ja nie odchodzę od Kościoła,
   
 
   
    choć przyszło mi się rozstać z nim,
   
 
   
    lecz będę czekał, będę wołał,
   
 
   
    by wrócił marnotrawny syn.
   
 
   
     
   
 
   
    
   
 
    
   
 
   
 
 
 
   
 
 
  
   
   
   
    Po niebie płyną kłęby chmur,
   
 
   
    a dusza myśli, że po wodzie,
   
 
   
    kiedy nad wodą lecąc w dół,
   
 
   
    patrzy tak, jak za życia co dzień.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Skoczyła w wody owej toń,
   
 
   
    bowiem pragnęła pójść do nieba
   
 
   
    I wtedy oświeciło ją
   
 
   
    że patrzeć w górę było trzeba.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Niestety utonęła, choć
   
 
   
    tonąc krzyczała: - o cholera,
   
 
   
    dlaczego tak zapewniał ksiądz,
   
 
   
    że dusza nigdy nie umiera?
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Ksiądz mocno wierzył, ona zaś
   
 
   
    za sprawą tego wydarzenia
   
 
   
    pojęła już ostatni raz
   
 
   
    wyższość nad wiarą doświadczenia.
   
 
    
   
 
   
 
 
 
  
 
 
 
   
 
 
 
   
 
 
  
   
   
Kwatera samobójców
 
    
 
   
   
   
    Kwiatów tu trochę jakby mniej
   
 
   
    i takie jakby trochę zwiędłe
   
 
   
     
   
 
   
    światła przygasłe,
   
 
   
    bardziej mdłe
   
 
   
    i groby,
   
 
   
    groby,
   
 
   
    równym rzędem stoją,
   
 
   
    a przy nich więcej łez,
   
 
   
    wyrzutów
   
 
   
    czasem też przeprosin,
   
 
   
    za zdradę,
   
 
   
    opuszczenie,
   
 
   
    złe
   
 
   
    życzenia,
   
 
   
    za to, że tych groszy
   
 
   
    nie chciało się zapomnieć,
   
 
   
    dać,
   
 
   
    za słowo ostre, jak kant płyty
   
 
   
    za sekret,
   
 
   
    który miał być wasz,
   
 
   
    a został wszystkim w krąg odkryty.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Ksiądz co nie chodził kiedyś tu
   
 
   
    teraz przychodzi
   
 
   
    na ostatek
   
 
   
    i najdyskretniej
   
 
   
    kładzie w róg
   
 
   
    biały
   
 
   
    jak śmierć
   
 
   
    opłatek.
   
 
    
   
 
   
 
 
 
  
 
 
 
   
 
 
 
   
 
 
  
   
   
Moja piosnka
 
    
 
   
   
   
    Do kraju tego, w którym ksiądz
   
 
   
    nie tyka chłopców i dziewczynek,
   
 
   
    tęskno mi Panie, ale wciąż
   
 
   
    inną do życia mam krainę.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Do kraju tego, w którym się
   
 
   
    wita przybysza chlebem z solą,
   
 
   
    tęskno mi Panie, chociaż wiem,
   
 
   
    że stąd go z hukiem wypierdolą.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Do kraju, w którym ptasich gniazd
   
 
   
    nie niszczy się w walce z kornikiem,
   
 
   
    tęskno mi Panie, bo ten nasz
   
 
   
    prowadzi inną politykę.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Do kraju, gdzie szanuje się
   
 
   
    prawa, wolności i poetę,
   
 
   
    tęskno mi Panie, bowiem ten
   
 
   
    oczyszcza strefy z LGBT.
   
 
   
     
   
 
    
   
   
    Tęskno mi Panie, tęskno mi,
   
 
   
    lecz uczę żyć się z tą tęsknotą,
   
 
   
    bo się nie zmieni tu nic, gdy
   
 
   
    liczy się tylko jedno - złoto.
   
 
   
     
   
 
   
    
   
 
    
   
 
   
 
 
 
   
 
 
  
  Ksiądz i grzesznik
 
   
 
   
   Ksiądz, który w miłośc wierzył
 
   i grzesznik, co miłość przeżył,
 
   są w swych miłosnych wywodach
 
   na antypodach.
 
    
   
 
   
 
 
 
   
 
 
  
   
   
Erzac
 
    
 
   
   
   
    W Izraelu pewien ksiądz ze Świętej Lipki
   
 
   
    zawsze jada w pewnej knajpce gęsie pipki.
   
 
   
    a że zna się na mięsie,
   
 
   
    twierdzi, że pipki gęsie
   
 
   
    w pewnym sensie zastępują mu brak pipki.
   
 
   
     
   
 
   
    
   
 
   
     
   
 
   
     
   
 
    
     
     
Pleban z Radości
 
      
 
     
     
     
      Pewien pleban z warszawskiej Radości
     
 
     
      jest ekspertem od śluzu lepkości.
     
 
     
      Lepkie ma łapki,
     
 
     
      wzrok wlepia w babki,
     
 
     
      a poza tym.. to wzór pobożności.
     
 
     
       
     
 
     
      
     
 
     
       
     
 
     
       
     
 
      
       
       
Ciężarna spod Łomży
 
        
 
       
       
       
        Ekscentryczna kobieta spod Łomży
       
 
       
        podczas ciąży, chodziła wciąż w komży.
       
 
       
        Płakał proboszcz z ambony
       
 
       
        tym widokiem wzruszony,
       
 
       
        no a ludzie myśleli, że to mży.
       
 
       
         
       
 
       
        
       
 
       
         
       
 
       
         
       
 
        
         
         
Ojciec, czyli tata
 
          
 
         
         
         
          Młode dziewczę - Warszawa Stegny
         
 
         
          do proboszcza - ojcze wielebny -
         
 
         
          powiedziało. On na to -
         
 
         
          nikt nie słyszy, więc tato
         
 
         
          mów, podniosły ton niepotrzebny.
         
 
         
           
         
 
         
          
         
 
         
           
         
 
         
           
         
 
          
           
           
Kościelne myszy
 
            
 
           
           
           
            Kościelne myszy siedzą w ciszy,
           
 
           
            bo choć zapiszczą, nikt nie słyszy,
           
 
           
            więc milczą, nawet woń kadzideł
           
 
           
            ich życiu nie dodaje skrzydeł,
           
 
           
             
           
 
           
            a tylko astmę i rozedmę.
           
 
            
           
           
            Kościelne myszy są tak biedne,
           
 
           
            że nie dostrzega ich w kościele
           
 
           
            tłum, co przychodzi tu w niedzielę.
           
 
            
           
           
             
           
 
           
            Jak żyją, umierają w ciszy,
           
 
           
            nikt o tym nawet nie usłyszy,
           
 
           
            bo mszy za myszy nikt nie kupi.
           
 
           
            No, bo któż byłby taki głupi?
           
 
           
             
           
 
           
            
           
 
           
             
           
 
           
             
           
 
            
             
             
Potop i tęcza
 
              
 
             
             
             
              Przez okno patrzę — okolica
             
 
             
              mym oczom w deszczu się rozmywa,
             
 
             
              strumienie płyną po ulicach,
             
 
             
              płyną, a wody wciąż przybywa.
             
 
              
             
             
              Jak Noe chcę budować arkę,
             
 
             
              ale w piwnicy mam narzędzia,
             
 
             
              piwnica zaś zalana całkiem,
             
 
             
              więc z mojej arki nic nie będzie.
             
 
              
             
             
              Po kilku dniach na niebie tęcza,
             
 
             
              jak grzyb po deszczu nam wyrosła
             
 
             
              i wtedy usłyszałem księdza,
             
 
             
              co stwierdził, że to kara boska.
             
 
              
             
             
              — A potop? — grzecznie zapytałem.
             
 
             
              On oczy swoje wzniósł ku chmurom
             
 
             
              i stwierdził to, co przypuszczałem,
             
 
             
              że potop w zgodzie jest z naturą.