Kolejny wybór moich wierszy i piosenek to utwory morskie i nadmorskie, nie tylko te, które można byłoby określić mianem marynistycznych (nie mylcie z marinistycznymi), ale i takie, w których morze, ocean, czy plaża pojawia się tylko jako tło dla snucia pewnej opowieści, tworzenia lirycznej narracji. Znajdziecie tu zarówno wiersze i piosenki utrzymane w poważnej, jak i w prześmiewczej: ironicznej, satyrycznej, humorystycznej tonacji.
Ranek na plaży
Kuter wygrzewa się na słońcu,
w suszonych sieciach skrzy się łuska,
bryza chce odpór dać gorącu,
piękna jest rankiem plaża pusta.
Na falach się unosi mewa,
obłoki płyną swoim szlakiem,
na wydmach wiatrem gięte drzewa
rzucają cień nad róży krzakiem.
Seledyn zżera falochrony,
kamienie gładzą swą strukturę,
na wargach czuję posmak słony,
kiedy całuję Twoją skórę.
Nadmorski landszaft
Słońce na morze się wylało
jak strumień wulkanicznej lawy,
mew stado do snu się zleciało
w porastające wydmy trawy.
Rybacki kuter wyszedł w morze,
a z morza na ląd wyszły fale.
Piękna jest plaża o tej porze,
bo prócz nas ludzi nie ma wcale.
Bryza osadza sól na twarzy,
granat odcieni ma tysiące,
a człowiek patrząc na to marzy,
by wiecznie zachodziło słońce.
Gitara bez strun
Trudno trzeźwo pokochać mi świat,
wódka z rumem mi szumi i wiatr,
szumi szantę znajomą,
tak jak łódź zatopioną
w mej pamięci od wielu już lat.
Pozostała wódka i rum,
i gitara - gitara bez strun,
bo te struny jak żagle
pozrywało, gdy nagle
wzmógł się sztormu złowrogi szum.
Choć pamiętać już nie chcę jej słów,
one w uszach dzwonią mi znów,
gdy zachodni wiatr rośnie,
morze syczy donośnie,
a noc nie chce przynieść mi snów.
Pozostała wódka i rum...
Gdy z Charonem popłynę przez Styks,
to ze świata nie wezmę już nic.
Pozostawię gitarę, wódkę, rum, dzieci parę,
gdy z Charonem popłynę przez Styks.
Pozostała wódka i rum...
Rejs na Kubę
Nie chce na ten rejs puścić mnie stara,
czemu nie chce, bo chyba skądś wie,
że to rejs po kubańskie cygara,
a to starej kojarzy się źle.
Płyńmy chłopcy w tą stronę, gdzie Kuba,
nasz kapitan dobrze wie gdzie.
Tam dziewczyny cygara na udach
tak skręcają, że w chłopach krew wrze,
Tam dziewczyny cygara na udach
tak skręcają, że w chłopach krew wrze,
Mówię starej nie martw się kochana,
choć w Kubankach jest gorąca krew,
będę wierny, zacisnę kolana,
ona jednak marszczy swoją brew.
Płyńmy chłopcy w tą stronę, gdzie Kuba,
nasz kapitan dobrze wie gdzie.
Tam dziewczyny cygara na udach
tak skręcają, że w chłopach krew wrze,
Tam dziewczyny cygara na udach
tak skręcają, że w chłopach krew wrze,
Już żegnamy deszczowy Liverpool,
w beczkach skocznie się przelewa rum,
jak szczęśliwie wrócimy tu z rejsu,
to na Kubie będzie bejbi bum..
Płyńmy chłopcy w tą stronę, gdzie Kuba,
nasz kapitan dobrze wie gdzie.
Tam dziewczyny cygara na udach
tak skręcają, że w chłopach krew wrze,
Tam dziewczyny cygara na udach
tak skręcają, że w chłopach krew wrze,
Ballada o telepaniu na boki
Był pewien marynarz,
który wytrzymać
nie mógł bujania fal.
Gdy jego statek
bujnął się, z gatek
wyłaził mu sztywny pal.
Gdy jego statek
bujnął się, z gatek
wyłaził mu sztywny pal.
Chłopcy z załogi
łamali nogi,
by do kajuty się skryć,
nawet kapitan
łamał kopyta,
więc mu nie chciało się żyć.
Nawet kapitan
łamał kopyta,
więc mu nie chciało się żyć.
Po każdym rejsie
w poście na fejsie
wspominał to zajście ktoś,
Czuł się fatalnie
z tym. Generalnie
te posty dawały mu w kość.
Czuł się fatalnie
z tym. Generalnie
te posty dawały mu w kość.
Portowe dziwy
lajki, podziwy
wstawiały pod postem i to
też go martwiło,
bo nie jest miło
wśród dziwek być celebrytą.
Też go martwiło,
bo nie jest miło
wśród dziwek być celebrytą.
Zwłaszcza, że Mary
jasne cholery
rzucała na jego widok,
chociaż z tym palem
na fejsie wcale
być nie chciał ten straszny bidok.
Chociaż z tym palem
na fejsie wcale
być nie chciał ten straszny bidok.
By święty spokój
mieć, to w tym roku
w portowym zatrudnił się sklepie
i generalnie
jest mu tam fajnie,
na boki nim nie telepie.
I generalnie
jest mu tam fajnie,
na boki nim nie telepie.
Historia prawie romantyczna
Pamiętam było popołudnie,
Plaża kipiała ludzi tłumem.
Wpatrzony w morze na leżaku
Siedziałem z wolna żując gumę.
Nagle tuż obok przeszła ona,
Trzymała w ręku coli puszkę.
Patrzyłem, gdy się przechylała
I drżałem, kiedy piła duszkiem.
Po brodzie ściekła jej kropelka
Coli i wpadła w piach, jak jantar,
Wzrastała we mnie żądza wielka,
Czułem się, jak mityczny Tantal.
Na kocu siadła nieopodal,
Wiatr czule gładził ją po włosach
I drażnił ją nie pozwalając,
By zapaliła papierosa.
Zerwałem się, podbiegłem do niej,
Chciałem powiedzieć jej tak wiele,
Lecz ona zamiast moich wyznań...
Chciała sto złoty za numerek.
Wakacje nad Bałtykiem
Nad Bałtykiem wakacje są cudne!
W ryb smażalni o nazwie "Delfinek"
nie ma dorszy, śledzików, czy fląder,
za to łosoś jest, pstrąg i rekinek.
Woda w morzu jest ciepła, jak zwykle,
stopni chyba ma aż ze trzynaście
ale za to jest czysta, nie kwitnie,
więc zębami szczękajcie i właźcie.
Zachód słońca przepiękny był dzisiaj,
choć niestety zakryły go chmury
nastrój siada i wszystko opada,
chiński lampion mknie tylko do góry.
Nagle opadł, dach szkoły się ogniem
szybko zajął i spłonął. Nie szkodzi,
bo na szczęście jest lipiec i w ogóle
nikt do szkoły w wakacje nie chodzi.
Nad Bałtykiem wakacje są cudne,
Niech no która zaprzeczy, lub który.
Nad Bałtykiem wakacje są cudne,
a jak nie... no to jedź na Mazury.
Golasy
Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn,
w wyniku splotu dziwnych zdarzeń,
w pewnej nadmorskiej okolicy
golasy chciały przejąć plażę.
Wtargnęły nagle, już po świcie,
wraz z rodzinami te golasy,
o czym zapewniał mnie niezbicie
ksiądz, co przyjechał tu na wczasy.
Gdy po śniadaniu brać tekstylna
wyległa z dziećmi wprost nad morze,
to już społeczność religijna,
pikietowała, krzycząc: - Boże!
- Ukarz dzikusów co po plaży
chodzą bezwstydnie, całkiem nago,
niech im egzema się przydarzy,
lub świądzik, trądzik, czy lumbago.
Gdy w górę słali swoje modły,
pisali hasła na proporce,
to wyszło na jaw, że golasy
to są z uOrkiestry bracia Golce.
Mieć cię marzyłem
To stało się na plaży z samego rana,
bez parawanu byłaś, nieubrana,
jedynie ręcznik skrywał twoje wdzięki,
wtem wiatr się silny zerwał...,i porwał ręcznik.
Do morza za nim wbiegłaś, nieroztropnie,
a Bałtyk przecież zimny jest okropnie,
więc chociaż fakultety skończyłaś dwa,
to z ust ci się wyrwało: - Oj, ożeż "ka".
By mieć cię marzyłem
jednak przewrotny los,
uczynił, że mam cię i siłę,
tracę do ciebie, rwę włos.
To ożeż "ka" rozkoszne, jak ojejku
jak słońce się świeciłaś po olejku,
olejek wraz z ręcznikiem popłynął w dal,
gdy uderzyła w ciebie już pierwsza z fal.
A po niej było jeszcze innych wiele,
więc się zrobiłaś sina jak topielec,
i tak by twój się skończył życia bieg,
żebym cię nie wyciągnął znów na ten brzeg.
By mieć cię marzyłem
jednak przewrotny los,
uczynił, że mam cię i siłę,
tracę do ciebie, rwę włos.
Od tego czasu razem już lat szesnaście
jeździmy na tę plażę, no i właśnie,
aż wstyd się głośno przyznać, przykra sprawa,
lecz teraz bym cię z morza już nie wyławiał.
Już morał tej piosenki, taki banalny,
że nie istnieje związek idealny
i nie wiem ciągle jaka to przyczyna,
że to co źle się kończy, się dobrze zaczyna?.
By mieć cię marzyłem
jednak przewrotny los,
uczynił, że mam cię i siłę,
tracę do ciebie, rwę włos.