Wiele osób uważa, że wierność tradycji jest równoznaczna z wiernością ojczyźnie. Ba, są tacy, którzy wręcz uważają, że ktoś, kto nie jest na przykład katolikiem, nie może uważać się za Polaka. Obrońcy tradycji bronią jej często bezrefleksyjnie i totalnie. "Nas bito, więc bicie dzieci nie jest złe, my uczyliśmy się w ośmioklasowej podstawówce, to wszyscy dzisiaj powinni uczyć się w ośmioklasowej, my czytaliśmy takie nowelki, to wszyscy dziś też powinni je czytać"...
Przekazywane z pokolenia na pokolenie obyczaje, poglądy, wierzenia, sposoby myślenia i zachowania, normy społeczne są dla jednych jedynie słuszne i niepodważalne, podczas gdy drudzy dokonują ich rewizji. Myślę, że najgorszą rzeczą jest fetyszyzowanie tradycji i bezkrytyczne powielanie przekazywanych wzorców postępowania, myślenia, oceniania rzeczywistości. Tradycje ewoluują, jedne zamierają, a w miejsce ich rodzą się nowe. Nie wszystko co tradycyjne jest złe, jak i dobre, co oczywiście tyczy się też tego, co nowoczesne.
Poniżej prezentuję kilka moich utworków, które mierzą się z tematem tradycji. Konfrontacja z tym zagadnieniem przybiera w nich satyryczną i/lub humorystyczną formę, gdyż bezrefleksyjni konserwatyści i tradycjonaliści irytują mnie i odstręczają od siebie.
Latamy na drzwiach od stodoły,
na gwoździach gotujemy zupy,
razi nas bardzo tyłek goły,
choć wypinamy na świat dupy.
Na czołgi wyruszamy z szablą,
plecy nam dumnie zdobią pióra,
po pachy już weszliśmy w bagno,
choć w myślach szybujemy w chmurach.
Dzielimy chętnie się opłatkiem,
potem wzajemnie się zdzielamy,
i co dzień okradamy matkę,
choć bardzo mocno ją kochamy.
Kraj powierzamy wszystkim świętym,
choć oddajemy łotrom władzę
a potem widząc krwawe strzępy,
w smutku nosimy kir na fladze.
Jesteśmy dumni z dumy przodków
z Boga,, honoru i ojczyzny,
ze złotych snopków, i z wychodków,
z sobótki, wódki i z pańszczyzny.
Karmimy dzieci swe Grunwaldem,
Wiedniem, Warszawą, Wilnem, Lwowem,
kebabem, pizzą, Mc Donaldem,
do obcych nienawistnym słowem.
Choć w niczym nie jesteśmy lepsi
od innych, też nie gorsi w niczym,
często coś uda nam się spieprzyć,
lecz czasem można na nas liczyć.
Padają oblężone twierdze,
wielkie dynastie, małe rody,
tak słabe, jak i mocne serce
pada, deszcz, czy śnieg w niepogody.
Padają bajońskie fortuny,
wzniosłe idee i teorie,
tak komputery, jak rozumy,
coś pada szybciej, a coś wolniej.
Padają wciąż autorytety,
jak pada wciąż w pacierzu amen,
święci mężowie i kobiety
i wiara w życia zmartwychwstanie.
Dawno temu, by zobaczyć tyłek żony,
mąż odchylać musiał wielkie pantalony,
mąż odchylać musiał wielkie pantalony,
Dawno temu, by zobaczyć tyłek żony.
A dziś stringi by zobaczyć, moi mili,
dwa pośladki musi żonie swej rozchylić.
a dziś stringi by zobaczyć, moi mili,
dwa pośladki musi żonie swej rozchylić.
Nie gadajcie, więc, że kiedyś lepiej było,
bo na lepsze wszystko teraz się zmieniło.
Nie gadajcie, więc, że kiedyś, lepiej było,
bo na lepsze wszystko teraz się zmieniło.
A ten co w tradycji wielce zakochany,
miast pośladków, niech odchyla wciąż barchany.
A ten co w tradycji wielce zakochany,
miast pośladków, niech odchyla wciąż barchany.
Patrzy ze wstrętem na twarzy,
gdy się herbata z łyżeczką parzy.
Chciał Herkules sprzątnąć stajnię,
jest w rękach policji,
bowiem tkwienie po pas w łajnie,
jest częścią tradycji.
Geje z Krakowa - wierni zwyczajom
Jęli się stukać - jajem o jajo.
Na to zerkając
Z koszyczka zając,
Cieszy się, że tradycję kochają.
Wódka za wódką niczym woda,
sam siedzę w barze pełnym gości.
Trochę mi tej miłości szkoda,
trochę mi szkoda tej miłości.
Papieros tli się w popielniczce,
a w ustach drugi już się żarzy,
o tej miłości ciągle myślę,
że taka druga się nie zdarzy.
Pięść odcisnęła się na brodzie,
kieliszki puste, jak mieszkanie,
płacę rachunek i wychodzę...
Dość schematyczne to rozstanie.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024