07 sierpnia 2024
Antologia Poetów Polskich 2017

Sen, sen na jawie, marzenia senne,
wiersze i piosenki o snach, 
o marzeniach sennych

Sen, sen na jawie, marzenia senne, wyśnione życie - zapraszam Was na spotkanie z moimi wierszami i piosenkami o snach i o śnieniu, o tajemniczym i niezwykłym świecie, który odkrywamy zasypiając. W przeważającej mierze będą to wiersze i piosenki utrzymane w ciepłej atmosferze, w klimacie bajkowym, czarodziejskim, ale pojawią się też utwory bardziej smutne i dla przeciwwagi - pełne humoru i satyry. Jednym słowem zapraszam w senną podróż w wielu odsłonach, z różnymi nastrojami.

 

Życie i sen

 

Nad dachami miasta noc rozwiesza sny,
ja zostanę twoim,, moim będziesz ty
I tak aż do świtu będziemy się śnić,
by w barwach błękitu dalej z sobą żyć.
 
A kiedy nad miasto wieczór przyjdzie znów,
chętnie powrócimy, każdy do swych snów,,
bo te sny wracają tak, jak refren ten
ze snem bywa życie, gdy życie jest snem.
 
Ty mnie będziesz śniła, ciebie wyśnię ja,
nad dachami miasta sny zawisły dwa,
a kiedy nas ze snów zbudzi nowy dzień
niech nam czas przeminie słodko niczym sen.

 

 

 

Wyśniona codzienność

 

Czy to tobie i mi
w nocy ten sen się śni,
czy oboje śnimy to samo?
 
Tak! Na pewno to wiem,
bo witamy znów dzień
czarną kawą i bułką maślaną.
 
A tak było w tych snach.
Jak cudowne to. Ach! -
chce się krzyczeć, gdy tak się zaczyna
 
od lat tylu nasz dzień,
który spełnia nam sen,
by inaczej się nie zaczynał.
 

 

 

Śniłem cię dzisiaj

 

Śniłem cię dzisiaj wczesnym świtem,
albo to przedświt był, sam nie wiem,
oczy w poduszkę miałem skryte,
lecz wiem, że kogut piał pod drzewem.
 
Śniłem cię tak realistycznie,
że czułem zapach twego ciała,
muskałem zmarszczki twe, mimiczne,
ustami, gdy się uśmiechałaś.
 
Ręką błądziłem po twych piersiach,
na sobie czułem gładź twych dłoni,
część snu zbliżała się najlepsza,
i nagle - budzik się rozdzwonił.

 

 

 

Sen nocy letniej

 

Przeciąga się przez niebo księżyc
i ziewa letnim ciepłym wiatrem,
śpiących gołębi i gołębic
gzyms pełen przypomina tratwę,
 
na której tłoczą się uśpieni
ludzie, żeglując w obce strony,
przeciąga się przez niebo księżyc
srebrnymi snami otulony.
 
Gołębi sen ustaje świtem,
księżyc rozpływa się w błękicie,
noc staje się jedynie mitem
z którego czerpie dzienne życie.
 

 

 

Zimowy sen

 

Śnieg na dachach leży i ziewa,
leży, ziewa śnieg także na drzewach,
drogach, polach, pagórkach i górach,
Wszystko senny śnieg gęsto otula.
 
Pod tym śniegiem ukryło się wszystko
i śni o tym, że wiosna już blisko,
bo choć zaczął dopiero się grudzień,
wszystko śni o tej wiośnie, jak ludzie.
 
Sen zimowy, jak zaspy głęboki,
sen zimowy tak mocny, jak mróz,
przylgnął do nas tak, jak szron do okien,
sen zimowy, że wiosna tuż, tuż.

 

 

 

Gdybyś była (piosenka)

 

Gdybyś była melodią - bym nucił,
Gdybyś deszczem była - bym moknął,
Albo snem – to bym się nie obudził
I bym kwiatem był – jeśli ty wiosną
I bym kwiatem był – jeśli ty wiosną
a gdy snem - to bym się nie obudził
Gdybyś deszczem była - bym moknął,
Gdybyś była melodią - bym nucił.
 
Gdybyś była wyznaniem – bym wierzył,
Gdybyś była nadzieją – bym czekał,
spłonął bym – gdybyś była płomieniem,
a gdy morzem – wpadłbym jak rzeka.
a gdy morzem – wpadłbym jak rzeka.
spłonął bym – gdybyś była płomieniem,
Gdybyś była wyznaniem – bym wierzył,
Gdybyś była nadzieją – bym czekał.
 
Gdybyś była melodią - bym nucił,
Gdybyś deszczem była - bym moknął,
Albo snem – to bym się nie obudził
I bym kwiatem był – jeśli ty wiosną
I bym kwiatem był – jeśli ty wiosną
a gdy snem - to bym się nie obudził
Gdybyś deszczem była - bym moknął,
Gdybyś była melodią - bym nucił.
 
Gdybyś była melodią - bym nucił,
Gdybyś deszczem była - bym moknął,
Albo snem – to bym się nie obudził
I bym kwiatem był – jeśli ty wiosną.

 

 

 

Pytania eschatologiczne

 

A kiedy wszyscy wstaną z martwych,
ci, których z czasem czas pochował,
a wśród nich ja, czy oczu czar twych
będzie jak dzisiaj mnie czarował?
 
Czy odnajdziemy się w tym niebie,
czy ogrzejemy się swym ciepłem?
Jeżeli nie, niebo bez ciebie
będzie nie niebem, ale piekłem.
 
Jeżeli nie, to kiedy zasnę,
nie chcę by próżno się bóg trudził.
Niechaj ogarnia sprawy własne,
niż mnie ze snu o tobie budzi.

 

 

 

Sen, a może proroctwo boskie

 

Miałem sen, a może to było
Tajemnicze proroctwo boskie?
Szedłem sobie przez Rynek, wtem widzę -
Wyszedł Jezus z Szopki Krakowskiej.
 
Za nim biegła tłusta owieczka,
Taka słodka, jak z cukru baranek
I osiołek drewniany wydreptał,
Dzwoniąc dzwonkiem na powitanie.
 
Potem wyszli królowie tak strojni,
Jak bukiety krakowskich kwiaciarek.
Dreptał wolno ich kondukt dostojny,
Każdy z królów niósł jakiś podarek.
 
Turoń z gwiazdą coś śpiewał radośnie,
Diabły groźnie machały widłami,
Śmierć kosiła, jak leci, na oślep,
A choinki pachniały świętami.
 
 
 

Niebieska połonina

 

Nad zieloną połoniną jest niebieska -
obsypana obłokami, blaskiem słońca,
na niej Pan Bóg z aniołami sobie mieszka,
i wraz z nimi włóczy po niej się bez końca.
 
Na zielonej połoninie siedzi człowiek,
który wiedzie swoje życie, lecz pod kreskę,
więc ma wciąż o połoninie myśli w głowie,
ale nie zielonej, tylko o niebieskiej.
 
Na niebieskiej połoninie gaśnie światło,
Bóg i aniołowie do snu się pokładli,
na zielonej człowiek, co nie może zasnąć,
krzyczy do nich, czemu poszli sobie w diabły.
 
Trzy anioły przebudzone jego krzykiem
poleciały ku zielonej połoninie,
niosąc w rękach piwa dzban i gin z tonikiem,
więc dziś może człowiekowi noc przeminie.
 
No a rano połonina ta zielona
od niebieskiej blasku światła się napije
smutny człowiek weźmie plecak na ramiona
i ucieszy się, że dalej tutaj żyje.
 
Nad zieloną połoniną jest niebieska,
bo być musi jakiś sufit nad podłogą,
na niebieskiej połoninie Pan Bóg mieszka,
no a człowiek po zielonej idzie drogą.
 
 
 

Do śpiącego poety

 

W bibliotecznych magazynach,
na starych strychach wśród rupieci,
w piwnicach, gdzie się czas zatrzymał
w pożółkłych książkach - śpią poeci
 
I śnią się im szelesty kartek,
wzruszenia, same achy, ochy,
albo też drżącą ręką starte
z oczu łzy wielkie tak, jak grochy.
 
Niejeden o śnie takim marzył,
ale niestety szczęścia nie miał
i jego książki wpierw ktoś zważył,
a potem..., potem dał na przemiał.
 
Więc ty poeto w książce śpiący,
ciesz się, żeś szczęścia tego dożył,
że może kiedyś ktoś niechcący
znajdzie twą książkę i otworzy.
 
 
 

Gdy się zbudzimy

 

Gdy się zbudzimy w innym świecie,
na nieodkrytej wciąż planecie,
w innym wymiarze, w innym czasie,
którego mierzyć nam nie da się,
w stanie skupienia innym zgoła,
w miejscu, gdzie ludzko nikt nie woła,
w przestrzeni obcej, niezbadanej,
w sytuacji dotąd niepoznanej,
to zapragniemy w jednej chwili
zasnąć tak, by nas nie zbudzili.
 
 
 

Strofy do poduszki

 

Oliwa w lampie się dopala,
płomień się żarzy zanim zgaśnie,
czerń ziemię z niebem w jedno scala,
z ust wybrzmią wnet ostatnie baśnie.
 
Księżyc sierp wbije w rzeki tafle,
srebro rozleje się po wodzie
i wszystko snem głębokim zaśnie,
śniąc, że się zbudzi tak, jak co dzień.
 
Sen przyjdzie. Może to ostatni
sen będzie, może jeden z wielu.
Nieważne, z wiarą w ranek zaśniĵ
i mną się otul, jak pościelą.
 
 

Sen

 

Ty ogarniasz mnie bez reszty,

jesteś wielki w swojej mocy.

nie wiem kiedy tu przychodzisz,

skradasz się jak złodziej w nocy.

 

Nie wiem skąd jest w tobie siła,

która ludzi otumania,

mama mi cię przynosiła,

kiedy kładła mnie do spania.

 

Teraz sam przychodzisz z nocą

i odchodzisz w świetle słońca,

lecz nadejdzie taka chwila…,

gdy ogarniesz mnie bez końca.

 
 

Sen na kacu

 

Po głowie biega mi taka myśl,

że może razem ja i ty,

ale to pewnie wszystko jest

wynikiem kaca.

Wypiłem już kefiry dwa,

lecz myśl się ciągle kłębi ta

i otrzeźwienie ciągle do mnie

nie powraca.

 

Może trochę przesadziłem, 

może na głodnego piłem, 

może w dniu tym nie służyła mi pogoda, 

może miałem w pracy stresy, 

bo nie poszły interesy, 

tego nie wiem, lecz tej myśli mi nie szkoda.

 

Po głowie biega wciąż pomysł by,

gdzieś z tobą urwać się stąd i

wyraźnie czuję, że ta myśl

mnie inspiruje. 

Koledzy mówią, że to błąd,

w trakcie weekendu znikać stąd,

zwłaszcza, że źle wyglądami i się

dziwnie czuję.

 

Może trochę przesadziłem, 

może na głodnego piłem, 

może w dniu tym nie służyła mi pogoda, 

może miałem w pracy stresy, 

bo nie poszły interesy, 

tego nie wiem, lecz tej myśli mi nie szkoda.

             

W głowie układa już mi się plan,

choć głowa dzwoni mi jak dzban,

że rzucę wszystko i skoczymy

gdzie jest miło,

wtem dzwoni budzik - jest szósta sześć,

do szkoły dzieci muszę wieźć,

a żona mówi: - coś tej nocy

źle ci się śniło.

 

Może trochę przesadziłem, 

może na głodnego piłem, 

może w dniu tym nie służyła mi pogoda, 

może miałem w pracy stresy, 

bo nie poszły interesy, 

tego nie wiem, lecz tej myśli mi nie szkoda.

 

 

 

Bananowy sen

 

Jak smętny banan
w wielkiej skrzynce -
śnię o cytrynce,
lecz na straganie
prawie puchy -
suszone śliwki,
stare gruchy.
 

 

Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024

Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024