13 grudnia 2017
Epitafia, nagrobki, wiersze na Halloween

Poezja współczesna o wielu twarzach. Antologia, a w niej pięć moich wierszy

Pięć moich wierszy ukazało się w antologii "Poezja współczesna o wielu twarzach", Wydawnictwo Armagraf, Krosno 2017, s. 200-205. Zachęcam do lektury i pozdrawiam wszystkich współautorów.

 

 

Proces

 

proces ostatniej czarownicy
na pewno się jeszcze nie odbył

 

chwilowy zastój w tym względzie
trzeba wnet będzie nadrobić

 

na razie ze stosu kandydatek
wyłuskać należy tę jedną

 

czym bardziej będzie mądra
tym łatwiej w oczach głupców 
można ją będzie ośmieszyć

 

i piękna musi być piękna
bo takim pluć i złorzeczyć
to cnota i powód do dumy

 

obrońcy jeżeli się znajdą
my potem też ich znajdziemy

 

prawo łaski zostawiamy dla siebie
tak na wszelki wypadek
gdyby przypadkiem z popiołu
zaczęła kiełkować prawda

 

kiedy zwęglone szczątki
dogasać będą pod wieczór
ostatni płomień ugasi
nieznośne pragnienie buntu

 

 

 

Na starych śmieciach

 

coraz częściej chodzę na spacer

na podwórka mojego dzieciństwa

 

w labiryncie garaży

bezskutecznie szukam

fiata yellow bahama

przywodzącego na myśl

wspomnienie

bożonarodzeniowej pomarańczy

jedzonej cząstka po cząstce

z grubą warstwą albedo

 

wszystko wokół niby podobne

tylko bardziej czyste i ciche

 

próżno w twarzach zmęczonych kobiet

wypatruję dziewczyn z trzepaka

i na próżno wsparty o trzepak

czekam ojca co przynieść ma dywan

 

 

Śmierć poety

 

śmierć przyjdzie między wierszami
czyniąc ostatnim ten
który czekał na lepszą pointę
i nigdy nienapisanym 
ułożony w głowie do końca

 

w krainie łagodnych epitetów
skrzydlate metafory
rymy idealnie dokładne
i tylko jeden brak 
nieznośny brak przerzutni 
do kolejnego wersu

 

 

 

Życie

 

czasem przecieka mi przez palce
płynie jak woda
rurą
kranem

 

póki ma płynną konsystencję
ciekawe jest
bo nieskopane

 

a gdy wysączy się do reszty
kropla za kroplą
kap
kap
skapnie
to gdybym mógł
to bym wychłeptał
raz jeszcze
krople te
ostatnie

 

 

W wiśniowym sadzie
 

gdy karminowa kropla
cierpkosłodkiego soku
spływa z kącika ust
żlebem zmarszczki
przez nierówne zakole brody
i opada na
serce

ona ciska pestkę
i klątwę na szpaki
jakby chciała obwinić nienażartych złodziei
że do niej
zbliża się
jesień

 

 

Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2019

Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2019