To pytanie nurtuje ludzi od wieków i doczekało się wielu omówień, zarówno tych naukowych, czy popularnonaukowych, jak też ujęć literackich, czy publicystycznych. W dobie globalizacji nad problemem tym pochylamy się nie tylko my, ale i nasi bliżsi i dalsi sąsiedzi.
Ja także podjąłem się odmalowania w satyrycznym wierszyku naszej największej przywary. Może zaskoczę wielu, ale nie jest to alkoholizm, cwaniactwo - kombinatorstwo, na pewno nie złodziejstwo , czy nieróbstwo, nie lenistwo, czy niedbalstwo, ale wszechobecne zrzędzenie. Jest ono domeną nie tylko starszych, ale i młodych. Narzekamy na małżonków, zarobki, szefów w pracy, nauczycieli w szkole, na pogodę, rząd, kościół, lekarzy, ceny, jakość towarów, na innych, na siebie. Pytanie o to, co słychać, uruchamia zwykle lawinę zrzędzenia. Stara bieda, nie ma się czym chwalić, do dupy, bez sensu, masakra - to typowe odpowiedzi na pytanie o to, co słychać. Przewrotne w tym kontekście jest to, że w istocie moja krytyka zrzędzenia jest niczym innym, jak zrzędzeniem na zrzędzących. Ale cóż, jestem przecież Polakiem z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Świątek, piątek, czy niedziela,
nie wiadomo skąd, którędy,
lecz wychodzą, psia cholera,
przed blok zrzędy.
A to słońce zbyt przygrzewa,
a to zimno i wciąż pada,
świątek, piątek, czy niedziela -
zrzęda gada.
Wszyscy wkoło to złodzieje,
ta się kurwi, tamten pędzi,
źle się dzieje, źle się dzieje -
zrzęda zrzędzi.
Opozycja do niczego,
a rząd nas powiedzie w nędze.
Kiedy słucham zrzędzącego,
to też zrzędzę.
Wcześniej czas biegł zbyt leniwie,
gdy dorosłem, zaczął pędzić,
więc powiedzcie mi uczciwie -
jak nie zrzędzić?
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024