Profesorowi Jackowi Baluchowi i profesorowi Stanisławowi Balbusowi historia literatury polskiej, a zwłaszcza polskiego limeryku zawdzięcza cykl "limeryków chujowych", który cieszy się niezmiennie wielką popularnością i ma nie tylko liczne grono propagatorów, ale i naśladowców. Ja także do jednego i drugiego grona należę.
O kunszcie wielce szanownych autorów dobitnie świadczą takie arcydzieła chujowego limerykarstwa, jak te:
Jest rolnik na Labradorze,
Co chujem sieje i orze,
Nawozi i okopuje.
A wszystko wyłącznie chujem.
Szczęść Boże!
Jest matematyk w Brukseli,
Co chujem mnoży i dzieli.
Dodaje i odejmuje,
A wszystko wyłącznie chujem.
Takiegoście nie widzieli.
W parafii Biadoliny
Ksiądz chujem uczy łaciny.
„Hic haec hoc huic hui" -
biedne dzieci skandują,
a on bije je bez żadnej przyczyny.
Z natchnienia tejże weny zrodziły się też moje limeryki chujowe, które ku uciesze szanownych czytelników zamieszczam poniżej. Osoby urażone i wzburzone zachęcam do wzięcia kilku głębszych oddechów i ponownej lektury z należnym tymże utworom poczuciem humoru i zamiłowaniem do nonsensu.
Szefa kuchni spytał ktoś czy marakuja
przyda się do ratatui. Rzekł - ni chuja
się nie przyda, choć chuje
czasem tę marakuję
do niej wrzucą. Nie zjem wtedy jej za chuja.
Bogobojna niewiasta z Czeladzi
gdy nie modli się, to chuje sadzi.
Jak urosną troszeczkę,
to ładuje je w beczkę,
lecz chuj beczkę jej czasem rozsadzi.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024