O tym, że deszcz i poezja chodzą w parze, pamiętamy wszyscy z lat szkolnej edukacji, gdy polonistki objaśniały nam literacki kunszt "Deszczu jesiennego" Leopolda Staffa. Do dziś, gdy tylko nastanie czas jesiennych pluch, zaczynają nam wraz z kroplami deszczu dzwonić w uszach znajome wersy: "O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...".
Deszcz nastraja poetycko, bo stwarza idealne warunki dla czytających - do zaszycia się z książką, a dla piszących - z kartką papieru. Gdy za oknem leje, czy siąpi, nic nie przeszkadza by zatopić się w refleksji, zadumie.
Czasem deszcz może rodzić nastroje dekadenckie, zwłaszcza ten ponury, jesienny, a czasem mniej ponure, gdy jest ożywczym majowym deszczem, czy letnią ulewą, po dających się we znaki upalnych tygodniach.
Zapraszam Państwa do lektury moich deszczowych wierszy: tych wiosennych, letnich i jesiennych, poważnych i smutnych, ale też mniej poważnych i traktujących deszczowy temat żartobliwie.
Maj rozkwitał tej wiosny ospale,
Jakby bardziej był marcem niż majem
I dziewczęta miast być w krótkich spódnicach,
Ubierały się - jak zakonnica.
Ptaki smętne siedziały na drzewach,
Brzydka wiosna, nie warto śpiewać,
Bo i po cóż słowicze trele,
Kiedy leje , bez przerwy leje.
Na krakowskim Rynku w dorożkach
Przysypiali zziębnięci woźnice,
Brzydka wiosna, deszczowa wiosna,
Toną w deszczu puste ulice.
Wtem mój stary znajomy, strażak,
Który trąbi z Wieży Mariackiej,
Krzyknął: „Wreszcie się wypogadza,
Już przestaje padać na Brackiej.
Ósmy dzień leje w Mikołajkach
i ja zalany wciąż w tawernie.
Dziś zjadłem bekon na dwóch jajkach,
sześć piw wypiłem i trwam dzielnie.
Czekam, bo ma się wypogodzić,
przynajmniej są prognozy takie,
a jeśli nie, to nic nie szkodzi,
bo zżyłem się ze swym sztormiakiem.
Czekam, a dookoła leje,
tam biały szkwał, tu piorun błyska,
zziębnięta młodzież śpiewa "Keję",
piw już nie piję, lepsza - czysta.
Żagle są mokre niczym mopy,
błoto, kałuże nie do wiary,
w krąg chwieją się mazurskie chłopy
i potopiły się komary.
Pytasz mnie w liście, czy żałuję,
że nie ma Ciebie tutaj ze mną.
Nie, nie żałuję. Gdybyś była,
byłabyś bardzo nieprzyjemną.
Bo Ty kochanie nie przywykłaś
w lipcu do takich anomalii,
a ja też bym nie umiał wytrwać
jak Ty na plaży w tej Italii,
Więc pozostańmy, ja w tawernie,
Ty na leżaku i z mojito,
Wypoć się za mnie, a ja zziębnę
za Ciebie. Kocham Cię, finito.
Wielcy konstruktorzy metafor,
konstruktorzy metafor wielkich
wszechświat cały próbują zamknąć
do wiszącej na liściu kropelki -
zwykłej kropli deszczu, co spadła,
jak u Staffa, tłukąc w me okno,
a ta kropla nie jest wszechświatem,
tylko samotną kroplą.
Krople deszczu splątują ci loki
i jak czarne łzy od tuszu z rzęs
policzkami te krople spływają.
Strasznie mokre to lato jest.
Jezdnia mieni się tęczy barwami.
Parasoli stubarwnych las
wiatr wywraca. Bosymi nogami
idziesz, a ściana deszczu, jak mgła.
Mokre lato powoli się kończy,
na deptaku promocji czas trwa.
Może jesień zaskoczy nas słońcem,
które ciepła ciut więcej nam da?
Jeśli nie, z czasem mokry spacerek
i ogólnie ta aura - ponura,
będzie cieszyć jak słodki cukierek.
Piękna jesteś, choć mokra jak kura.
Przez okno patrzę - okolica
mym oczom w deszczu się rozmywa,
strumienie płyną po ulicach,
płyną, a wody wciąż przybywa.
Jak Noe chcę budować arkę,
ale w piwnicy mam narzędzia,
piwnica zaś zalana całkiem,
więc z mojej arki nic nie będzie.
Po kilku dniach na niebie tęcza,
jak grzyb po deszczu nam wyrosła
i wtedy usłyszałem księdza,
co stwierdził, że to kara boska.
- A potop? - grzecznie zapytałem.
On oczy swoje wzniósł ku chmurom
i stwierdził to, co przypuszczałem,
że potop w zgodzie jest z naturą.
Przed burzą świat w bezruchu staje,
nad złotym polem granat nieba
wisi i czeka, tak się zdaje,
że zeń zawleczkę wyjąć trzeba.
I nagle trzask, i nagle błysk,
a potem drugi, trzeci, czwarty,
złowrogi wiatru podmuch i
rzęsisty deszcz spod chmur rozdartych.
Drzewa do ziemi wicher gnie,
pola falują niczym morze,
a woda w stawie jakby wrze,
choć nagle zimno jest na dworze.
Nocą
Kiedy się nocą wiatr wałęsa,
gdy po pustkowiu krzyczy pustkę,
motylem mi trzepocze rzęsa,
tej nocy chyba już nie usnę.
Kiedy się księżyc pełnią spełnia,
a krople deszczu biją w okno,
to ciemnia dusz i nocy ciemnia
od łez i deszczu razem mokną.
Kiedy się nocą niebo błyska,
a piorun w proch obraca drzewa,
tajemna siła serce ściska,
a dusza smutne nuty śpiewa.
Nocą się wszystko przeistacza,
z błahostek rodzą się koszmary,
tragedię w farsę noc obraca,
a w serca wlewa uczuć czary.
Splin
i jestem tu
i mnie tu nie ma
tandetna proza
mdły poemat
wszystko
a może nic
po głowie biegną głupie myśli
noc senna
lecz się sen nie przyśni
za szybą blady świt
poranek wchodzi nieporadnie
jak małe dziecko
które kradniew spiżarce słodki miód
a ja nie wstaję
bo i po co
i noc i dzień
jest dla mnie nocą
czas płynie morzem trwóg
i znowu zmrok
po parapecie
strumienie deszczu płyną
dokoła cisza
wczoraj
dzisiaj
tak samo dzień mi minął
Szare niebo,
czarne wrony,
mgła i deszcz.
Zimny ranek,
mokry ganek,
w budzie pies.
Gniją liście,
wiatr w koronach
łysych drzew.
Szarobura
woda w Wiśle,
jesień, ech.
Parasole
w zimnych dłoniach
gną się, drżą.
Krople deszczu
wiatr zamienia
w srebrny szron.
W nosie katar,
w gardle drapie,
a prognozy?
Jak prognozy
o tej porze -
będzie gorzej.
Chociaż słota i błota,
nie przechodzi ochota,
by po parku przechadzał się, wszak
odleciały już ptaki,
przerzedziły się krzaki,
a pod płaszczem u niego wciąż ptak.
Te co jogę tu ćwiczą,
widząc go: - zboczek! - krzyczą,
z takim chamstwem dość trudno mu żyć,
tylko stare wywłoki,
co ćwiczą nordic walking,
cieszą się, mówiąc, że grzech go kryć.
Chodzi w deszczu dnie całe,
dzielnicowy mu pałę
pokazuje i grozi nią mu,
więc zmarznięty co chwila
biegnąc, płaszczyk rozchyla,
to wspomnienie go grzeje w domu.
Powiędły róże herbaciane,
a na herbatę dzikich róż
owoce zeschły się zebrane,
coraz mniej śladów żywych róż.
Jak czarne kropki smętne siedzą
na drzewie okradzionym z liści
ptaki, zaś poszarzałe niebo,
by sobie trochę polać, myśli.
No i polało. Moknie ziemia,
rynnami płynie deszczu strumień,
sonata w nokturn się przemienia,
jesienny nokturn, trwam w zadumie.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024