Drodzy Państwo!
Wczoraj dotarła do mnie pięknie wydana książka pod moją redakcją: "Seks w pewnym mieście Antologia limeryków kosmatych". Wydawcą książki jest Wydawnictwo Pisarze.pl Pisarze.pl.
W antologii znalazło się kilkaset limeryków trzydziestu pięciu autorów: Marta Andersson, Magdalena Basta, Adam Bednorz, Paweł Biliński, Ryszard Błaż, Jarosław Dąbrowski, Sławomir Dzierżyński, Maciek Froński, Michał Witold Gajda, Joanna Gonczarow, Adam Gwara, Agnieszka Handzel, Hubert Horbowski, Bożena Kansy, Wojciech Kłosowski, Władysław Kozieł, Ryszard Krauze, Anna Kulig, Wojciech Kulpiński, Zbigniew Kurzyński, Anna Luberda-kowal, Zbigniew Nadratowski, Anna Mikuła, Mariusz Parlicki, Ewa Pilipczuk, Anna Skorupska, Ewa Skoś, Bożena Słomińska, Krzysztof Smyk, Paweł Szczeciński, Marek Sztarbowski, Alicja Szymaniak, Ryszard Wasilewski, Dorota Wiśniewska, Anna Wojciechowska.
Rysunki i okładkę wykonał znany i lubiany rysownik, karykaturzysta, twórca i przewodniczący Partii Dobrego Humoru - Szczepan Sadurski, a exlibris zaprojektowała Magdalena Basta.
Poniżej zamieszczam moje limeryki, które znalazły się w tej pięknie wydanej antologii.
Odwiedziła Danusia raz Dukle
I wygląda dziś bardziej wypukle.
Bo chłopcy z Dukli
Danuśkę pukli
Mocno tak, że aż sterczą jej pukle.
Jest „Full Julka” w krakowskim burdelu,
Co klientów ma zwykle niewielu.
Choć jest niemiła,
Dziś zaliczyła
Całą paczkę „Michałków” z „Wawelu”.
Sucha Elżbieta, co mieszka w Tylży
Mocno nawilża się przy odwilży.
A myśli Tylża
Ze się nawilża
Gdy ją zelży ktoś, lub gdy ją zwilży.
Pewne dziewczę hoże w Kotorze
I nad morzem i w górach dojść może.
Dziś, gdy mnie naszło...
Doszło i zaszło,
Lub nie zaszło, być może, daj Boże!
Straszyła Grzesia Zosia w Wąbrzeźnie,
Że jak nie weźmie jej on, to sczeźnie,
A że jest niezła,
Szkoda, by sczezła,
Więc Grześ wziął ją, lecz dosyć pobieżnie.
Geje z Krakowa – wierni zwyczajom
Jęli się stukać – jajem o jajo.
Na to zerkając
Z koszyczka zając,
Cieszy się, że tradycję kochają.
Guwernantkę, gdy poszła nad Biebrzę,
Dopadł hrabia…, o względy jej żebrze.
Wpierw się wzdryga dziewica
Potem płoni swe lica,
Po czym rzecze: – już nie żebrz i jebże.
Pan Bożydar dziś zasiadł nad Bzurą
Z miną bardziej, niż zwykle, ponurą,
Bo już od trzech tygodni
Dobrze wie, że zapłodnił
Którąś pannę, lecz nie wie wciąż którą.
Dziwowała się Józia nad Dźwiną
Męskim członkom i żeńskim waginom
I wciąż myślała,
Że, gdy da ciała,
To jej te dziwowania przeminą.
Pewien górnik przodowy z Ligoty
Ma ciągoty do Jędrka Gołoty.
Lecz gdy go pyta
O to kobita,
On jej mówi: – „daj spokój, no co ty”.
Pewna hrabina rodem z Załęża
Ogrodowego dosiadła węża.
Dla wyższej sfery...
Trzy atmosfery
To substytut – kochanka i męża.
W głowie Isaury z Pernambuco
Kudłate myśli wciąż się tłuką.
Kocha roślinność
Więc swą niewinność
Chce utracić z draceną lub z juką.
Pewnemu turyście w Pizie
Kizi mizi zrobiły dwie cizie.
Teraz sumienie
I przyrodzenie
Biednego turystę gryzie.
Pewna kobieta z Zawichostu
Chciała do Wisły skoczyć z mostu,
Bo co dzień rano
Miała zoraną
Twarz od męskiego zarostu.
Krasnoludek, co mieszka wśród liści
O czym myśli, to wnet mu się ziści.
– Nie myśl! – mu radzę -
o Babie Jadze.
On pomyślał i komin jej czyści.
W Rumi pewien kum do kumki
Chodził kochać się bez gumki
A teraz – cały tłumek
Chodzi do niej bez gumek,
Bo małe starczają jej sumki.
Mścisław, co mieszka w wiosce Mościska
Strasznie drze pyska wtedy, gdy tryska.
Cóż, tak się zdarza,
Był u lekarza
Ze stulejki uwolnić tygryska.
Pewna pani z Walencji
Dzięki złej proweniencji
I Kamasutrze,
Chodziła w futrze
I leczyła różnych panów z impotencji.
Z pewną starą tirówką przy drodze
Jaś popuszcza fantazji swej wodze.
Dzwoni Jasia kobita
I - gdzie jesteś?, go pyta,
On jej mówi: – już prawie dochodzę.
Na Zaporożu żyje staruszka,
Która wraz z kozłem chodzi do łóżka.
Kozak na siczy
Widząc ją, krzyczy:
– Pozdrówcie tatkę matuszka.
Ufoludek, co przybył z Saturna,
Dopadł Jagnę z okrzykiem: – O kurna,
Bo szukał żony,
A był zielony,
Ona zaś – niezielona i jurna.
Wamp kobitkę – Wandę z Wambierzyc
Kręcą kołki, co mają fi wieżyc,
Bo takie fi
W sam raz jest i
Może rozgrzać, gdy przyjdzie czas śnieżyc.
Pewna Zuzanna z Tuluzy
Miała i tam, i tu luzy.
Ludzie w Tuluzie
Mówili: – Zuzię
Poluzowały łobuzy.
Copyright © Mariusz Parlicki 2016 -2024
Designed by Mariusz Parlicki 2016 -2024